"Początkowo mogliśmy go głaskać jedynie po głowie, bo tylko tam nie odczuwał bólu" - przyznaje weterynarz Emily Drayton z organizacji Animals Asia, zajmującej się ratowaniem zwierząt w Chinach i Wietnamie. Właśnie do tej organizacji trafił 6-tygodniowy szczeniak, którego właściciel oblał wrzątkiem a potem wyrzucił z 4. piętra w południowo-zachodniej prowincji Chin.
Właściciel szczeniaka wpadł w furię, ponieważ piesek pogryzł jego telefon komórkowy. Wtedy mężczyzna oblał zwierzę wrzątkiem i wyrzucił na ulicę z 4. piętra.
Konającego szczeniaka znalazła 30-letnia projektantka, która przypadkowo przechodziła ulicą. Natychmiast zawiozła go do weterynarza. Po pierwszych, ratujących życie zabiegach, pies został przewieziony do specjalistycznej kliniki należącej do Animals Asia.
Jako weterynarz spotykam się na co dzień z przemocą wobec zwierząt. Nauczyłam się odkładać emocje na bok. Ale gdy zobaczyłam tego psa, byłam w szoku. Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy nie widziałam zwierzęcia, które by tak cierpiało - wspomina Emily Drayton z Animals Asia.
Weterynarze musieli podjąć decyzję - czy ratować szczeniaka, czy go uśpić. Zdecydowali jednak, że będą walczyć o życie pieska.
Rehabilitacja trwała miesiącami. Tuffy - bo tak nazwali go weterynarze - przechodził szereg zabiegów, zażywał wiele lekarstw uśmierzających ból. Musiał przejść także przeszczep skóry. Miał bowiem poparzone 60 proc. ciała.
Zespół Animals Asia podkreśla, że piesek miał bardzo dużą wolę walki o życie. Mimo potwornego bólu, z ufnością znosił też kolejne zabiegi. Początkowo mogliśmy go głaskać jedynie po głowie, bo tylko tam nie odczuwał bólu. Ale nawet tak obolały, machał do nas ogonem - wspomina jeden z weterynarzy.
Teraz Tuffy mieszka ze swoją wybawczynią, która znalazła go na ulicy. Tuffy ma więcej zapału do życia niż ktokolwiek inny, kogo spotkałam. To bojownik, zawsze skory do zabawy. Myślę, że nie zapomniał, co mu się przytrafiło, ale wybaczył ludziom - dodaje Emily Drayton.
(mpw)