Dwaj mężczyźni, którzy próbowali porwać samolot w Sinkiangu na północnym zachodzie Chin, zmarli w szpitalu. Zdaniem lekarzy, przyczyną śmierci były rany odniesione podczas obezwładniania napastników przez pasażerów i załogę w czasie lotu. Według zagranicznych organizacji praw człowieka, incydent nie był próbą porwania maszyny, lecz kłótnią o miejsce podczas lotu
Według "Global Times", dwóch podejrzanych zostało odwiezionych do szpitala po tym jak się okaleczyli. Dziennik nie podał, kiedy mężczyźni zmarli. Obecnie władze badają, w jaki sposób mężczyznom udało się przejść z ładunkami wybuchowymi przez bramki kontroli bezpieczeństwa. Mężczyźni w wieku 20-36 lat pochodzą z miasta Kaszgar w Regionie Autonomicznym Sinkiang-Ujgur, na północnym zachodzie Chin.
Wcześniejsze doniesienia mówiły, że sześciu Ujgurów usiłowało w piątek uprowadzić samolot 10 minut po starcie z lotniska w Hotanie, na południu Sinkiangu, zamieszkanego głównie przez Ujgurów. Samolot linii Tianjin leciał do Urumczi, stolicy Sinkiangu. Po incydencie samolot zawrócił do Hotanu, gdzie sześciu porywaczy zostało zatrzymanych.
Według zagranicznych organizacji praw człowieka, incydent nie był próbą porwania maszyny, lecz kłótnią o miejsce podczas lotu. Jeszcze w piątek potwierdził to Dilxat Raxit, rzecznik Światowego Kongresu Ujgurów, działającej na uchodźstwie ujgurskiej organizacji z siedzibą w Niemczech.
Muzułmańscy Ujgurzy stanowią ponad 40 proc. liczącej 21 mln ludności Sinkiangu. Są jednak większością na południu regionu. Wielu Ujgurów protestuje przeciwko ingerowaniu władz w ich kulturę i religię. W lipcu 2009 roku doszło do zamieszek między Ujgurami a Chińczykami w Urumczi. Według oficjalnych danych zginęło wtedy co najmniej 197 osób.