Kolejne w ciągu ostatnich godzin silne wstrząsy sejsmiczne w Nowej Zelandii. Tym razem magnituda wynosiła 6,2.
Wstrząs zarejestrowano na głębokości 10 km, w odległości ok. 120 km na północny wschód od Christchurch, na Południowej Wyspie Nowej Zelandii.
W wyniku wczorajszego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8 st., które w niedzielę nawiedziło ten rejon Nowej Zelandii zginęły dwie osoby. Wstrząsy wywołały fale tsunami.
Nie ma na razie przesłanek, by uważać, że bilans ofiar śmiertelnych wzrośnie, ale nie możemy tego wykluczyć - mówił premier John Key. Szef rządu poinformował też, że wojskowy śmigłowiec zostanie wysłany do turystycznego miasta Kaikoura, w pobliżu epicentrum trzęsienia ziemi, na północnym wschodzie Wyspy Południowej.
Nowozelandzka obrona cywilna ostrzegła przed podtopieniami na tym obszarze. Podała na Twitterze, że tsunami może wywołać podtopienia w pasie od miasta Blenheim po Półwysep Banksa, a także na Wyspach Chatham, 800 km na wschód od Christchurch, drugiego co do wielkości miasta Nowej Zelandii.
Władze Wellington zaapelowały do osób, które pracują w centrum stolicy, by w poniedziałek nie przychodziły do pracy. Poinformowano, że wstrząsy mogły uszkodzić niektóre budynki.
Wczorajsze wstrząsy nastąpiły ok. północy czasu lokalnego (godz. 12 czasu polskiego), ok. 90 km na północny wschód od miasta Christchurch, na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Według amerykańskich służb geologicznych USGS trzęsienie ziemi miało magnitudę 7,8. Nowozelandzkie władze podają, że chodziło o wstrząsy o magnitudzie 7,5. Hipocentrum znajdowało się na głębokości ok. 23 km.
W lutym 2011 roku w Christchurch w wyniku trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,3 zginęło 185 osób.
Nowa Zelandia leży w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli strefie częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.
(mpw)