Przeciwko nowej ustawie oświatowej protestowało przed pałacem prezydenckim w Wilnie 5 tysięcy osób. W konsekwencji uczniowie nie poszli na lekcje. Polacy wskazują też na inne elementy dyskryminacji: brak ustawy o mniejszościach narodowych, czy zakaz używania polskiej pisowni nazwisk oraz nazw miejscowości.
Niektórzy Litwini są przyznają, że nie lubią polskiej mniejszości. Polacy twierdzą zaś, że tą niechęć podsycają tutejsze władze. To taki temat zastępczy na czas kryzysu gospodarczego - uważa polonijna dziennikarka Barbara Sosno. Według niej trzeba mieć wroga, bo ludzie zapominają wtedy, że nie ma pieniędzy.
Pojawiają się też interpretacje historyczne, głównie zajęcie przez Polskę Wileńszczyzny w 1920 roku. Ta okupacja to jest historyczna trauma. Trauma, której tu na Litwie, nie potrafimy przeżyć - wyjaśnia litewski socjolog Smerkis.
Naukowiec uważa, że ustawa światowa, czy brak polskiej pisowni nazwisk, to faktycznie dyskryminacja polskiej mniejszości. Można odnieść jednak wrażenie, że na Litwie jest to pogląd odosobniony.