Mimo coraz bardziej restrykcyjnych norm połowowych dorszy, norweski przemysł rybny dysponuje stale rosnącą ilością tych ryb – pisze dziennik „Aftenposten”. Dzieje się tak dzięki powstaniu i rozwojowi w Norwegii nowej gałęzi gospodarki rybnej, jaką jest - obok znanej już hodowli łososi - przemysłowa hodowla dorszy.
Przewiduje się, że w tym roku Norwedzy uzyskają z farm hodowlanych ponad 12 tys. ton dorszy. Prognozy na rok przyszły mówią już o 25 tys. ton. A za cztery - pięć lat w hodowlach
norweskich odławiać się będzie już 100 tys. ton dorsza.
Wobec zmniejszającej się ilości dorszy w morzach, coraz mniejszych kwot połowowych i wprowadzania zakazów połowu tych ryb, np. na południowym Bałtyku, co ostatnio dotknęło też polskich rybaków, norweska hodowla tej ryby ma przed sobą doskonałe perspektywy. Tak uważa m.in. Oesten Steiro, szef produkcji Codfarmers - jednej z większych spółek hodowlanych. Jego zdaniem w ciągu najbliższych 20 lat produkcja dorszy na farmach zrówna się z produkcją łososi sięgającą obecnie 600 tys. ton rocznie.
Pierwsze hodowle dorszy powstały w Norwegii w końcu lat 1970. Szczególnie dynamicznie zaczęły się rozwijać w końcu lat 90. wraz ze zmniejszaniem się morskich połowów. Inwestorzy, w większości reprezentujący kapitał prywatny, zorientowali się, że ta nowa dziedzina może być dobrym interesem.
Od 2000 r. zainwestowano w hodowlę dorszy już ponad 232 mln euro (w przeliczeniu). A wartość sprzedanych ryb przekroczyła w ubiegłego roku 30 mln euro. W branży tej działają obecnie 182 spółki.