"Zamachu stanu w Turcji chciała najpewniej dokonać mała grupa wojskowych, która miała zostać zwolniona. Wykorzystali oni ostatni moment, gdy mogli wydawać jeszcze rozkazy podległym jednostkom" - mówi w rozmowie z RMF FM dr Wojciech Szewko, specjalista ds. Bliskiego Wschodu.
Paweł Balinowski: Ktoś spodziewał się tego, co zdarzyło się w piątek po południu w Turcji?
Dr Wojciech Szewko, specjalista ds. Bliskiego Wschodu: Rzekomo w Stanach Zjednoczonych były sygnały, tak podawała jedna z telewizji, że "planowana reforma łańcucha dowodzenia", jak to ładnie określono, czyli zmiany kadrowe i strukturalne w armii, miały się dokonać w sierpniu. Departament stanu, rzekomo, oraz CIA wiedziały o planowanych wystąpieniach oficerów. Zakładano jednak, że to się wydarzy w sierpniu, nie w tej chwili.
Kto stał za tym zamachem, próbą zamachu stanu, próbą puczu. Czy może to być sam prezydent Erdogan, który chciał w jakiś sposób wpłynąć na swoją pozycję? Mówi się o tym w Turcji - że być może była to jego inicjatywa, jego teatr, jego próba zwrócenia na siebie większej uwagi, a i pokazania swojej siły.
Jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale z punktu widzenia niewprawności puczystów, to oni rzeczywiście zachowali się bardzo niewprawnie. Jeśli mówimy o korzyściach politycznych, które prezydent Erdogan będzie czerpał z tego puczu, to z całą pewnością jest wielkim wygranym - i to na wielu frontach, być może wieloletnim. Erdogan jest zdolny do stworzenia takiego teatru, tylko że takie teatry mają jedną wadę - czasami potrafią się wymknąć spod kontroli. Polska historia jest pełna różnych prób przewrotu - ostatnie przynajmniej 50 lat, gdzie potem przewroty wymykały się spod kontroli tych, którzy ich dokonywali... Gdyby się okazało, że gwardia zdecydowała się strzelać do demonstrantów, to pucz by wygrał.
Jeśli nie Erdogan, to rzeczywiście mała grupa wojskowych? Te oficjalne informacje puczystów można uznać za prawdziwe?
Tam nawet wskazywano na konkretnego oficera, pułkownika, który został niedawno zwolniony. Że to prawdopodobnie on był autorem czy architektem tego puczu i że ta grupa osób, która została aresztowana. One miały być zapewne odsunięte od władzy w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu tygodni. Po prostu zdecydowały się w ostatniej chwili, kiedy jeszcze miały pod sobą jednostki wojskowe, na próbę przewrotu i nie zadbały o poparcie polityczne.
Proszę zobaczyć, że w momencie, kiedy do tego puczu dochodzi, wszystkie partie polityczne go potępiają. Żadna partia opozycyjna nie opowiada się po stronie puczystów. Liczba osób, które wyszły na ulicę wspierając pucz - to jest jakaś żałosna grupka w porównaniu z tysiącami, które wyszły w obronie rządu i demokracji. Nie było też tak naprawdę żadnego napięcia rewolucyjnego, jak to kiedyś mawiano, na ulicach Stambułu. Wręcz przeciwnie, wszyscy odnosili wrażenie, że rząd odnosi jeden sukces za drugim, rzucił na kolana Stany Zjednoczone, rzucił na kolana Rosję, tak naprawdę pokazał kto rządzi Izraelowi, odblokował Strefę Gazy, czyli zrobił dokładnie to, co wszystkie państwa islamskie zapowiadają od zawsze, że pomogą Palestyńczykom, a on realnie pomógł. W tej chwili to konwoje tureckie, nie saudyjskie docierają do Strefy Gazy. I oczywiście rzucił na kolana Unię Europejską - to jak rozstawiał po kątach Junkera, Tuska czy panią Merkel, pokazuje, że tak naprawdę każdy Turek, który jest w jakiś sposób nacjonalistą tureckim, patriotą, osobą, której bliska jest potęga państwa tureckiego, znaczy idea potęgi państwa tureckiego, przywrócenia czy budowy, z całą pewnością popiera Erdogana.
Jeśli chodzi o NATO - jaka będzie jego reakcja? Mówię o długofalowej reakcji, nie o tej natychmiastowej, nie o tych oświadczeniach, z którymi mieliśmy do czynienia. To jednak jest druga armia NATO, która pokazała w pewnym momencie, że jest nie do końca spójna. Czy to rzeczywiście może wpłynąć jakoś na Sojusz? Nie zapominajmy, że to się dzieje chwilę po szczycie NATO.
Wyobraźmy sobie, że w Niemczech grupa oficerów próbowałaby dokonać puczu. Powstaje pytanie, czy jeżeli część armii poparłaby rząd, a trochę oficerów - puczystów, to czy mówilibyśmy o spójności czy też nie. Nie mamy tu do czynienia z wrogiem zewnętrznym, tylko z wrogiem wewnętrznym. Co więcej, musimy pamiętać o tym, że w Turcji ta sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Armia rzeczywiście ma za zadanie stać na straży państwa świeckiego i ustroju republikańskiego. To, co robi prezydent Erdogan faktycznie odchodzi od państwa świeckiego, zdecydowanie odchodzi od państwa demokratycznego, również ostatnie decyzje czy o uwięzieniu opozycyjnych dziennikarzy i to masowo - redaktorów naczelnych, sekretarzy redakcji - czy o likwidacji wolnej prasy, blokadzie mediów społecznościowych, odebraniu immunitetu parlamentarnego parlamentarzystom... Moim zdaniem za chwilę odbędą się aresztowania tych parlamentarzystów i będzie ich prawdopodobnie zatrzymanych tylu, ilu brakuje do większości konstytucyjnej Erdoganowi. Będziemy mieli mniejszy parlament, a w związku z tym będzie troszeczkę łatwiej te 2/3 uzbierać. To są działania, które mogłyby rzeczywiście budzić niepokój armii i niepokój oficerów, jeszcze tych przywiązanych do dawnych wartości. Natomiast ulica tak nie uważa. Erdogan jest rzeczywiście maksymalnie popularny. Może nie jest to do końca uprawnione, ale proszę zobaczyć jaką popularnością cieszy się też Władimir Putin, prawda? Nie wszystkie sondaże muszę być sondażami nieprawdziwymi. Są takie państwa, są takie narody, które śnią cały czas o potędze. Jeżeli ktoś obiecuje przywrócić dawną chwałę, dawną potęgę, Erdogan obiecuje osmańską, to wielu ludziom się to podoba. Grupom nie, natomiast w demokracji większość jednak stanowi władzę.
Dla kogo ta sytuacja, ten pucz, ta próba zamachu stanu byłaby na rękę? Mówiliśmy przed chwilą, że Erdogan wychodzi z tego z twarzą, ale jeśli to nie jest jego inicjatywa, to wątpię, żeby mu się to podobało, że coś takiego się wydarzyło. Jest teraz taki przywódca na świecie, który się uśmiecha pod nosem?
Jeśli mówimy o tym, który by się uśmiechał, gdyby ten pucz doszedł do skutku, to przecież była wielka feta w Damaszku i równie wielka feta w Kairze. Spontanicznie były jednak zresztą zdjęcia publikowane, jak armia syryjska wszędzie radośnie strzelała w powietrze, prawie że odbyły się tańce na ulicach. Tak samo w Kairze, ponieważ podstawowym wrogiem Turcji jest Damaszek.
A Rosja? Jak to wygląda z ich perspektywy?
Z perspektywy Rosji w tej chwili Turcja jest na pewno bliskim przyjacielem, i ta bliska przyjaźń jest wymierna finansowo. W obecnej sytuacji gospodarczej ten reset stosunków z Rosją był wielkim prezentem dla Władimira Putina - więc wiadomo, jest ostatnią osobą, która mogłaby się cieszyć z tego, która cieszyłaby się z tego, że nagle Erdogan odchodzi. Bo nie wiadomo jak zachowaliby się ci puczyści, jak wyglądałyby te zobowiązania międzynarodowe.
(mal)