Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU) oświadczyła deputowanym z komisji obrony Bundestagu, że chciałaby mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ dla swojej propozycji utworzenia strefy bezpieczeństwa na północy Syrii.
Zdaniem Kramp-Karrenbauer w idealnej sytuacji inicjatywa syryjska byłaby wzorowana na oenzetowskiej misji stabilizacyjnej MINUSMA w Mali. Do jej zadań należałoby rozdzielanie walczących stron, pilnowanie przestrzegania zawieszenia broni i monitorowanie sytuacji na obszarze działania.
O sprawie poinformowały agencje Reutera i DPA powołując się na własne źródła.
Niemiecka minister obrony miała też poinformować posłów, że państwa NATO zasygnalizowały zainteresowanie jej propozycją.
Kramp-Karrenbauer wystąpiła w poniedziałek z inicjatywą utworzenia strefy bezpieczeństwa w północnej Syrii, która miałaby pozostawać pod międzynarodową kontrolą.
Dzień później szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas (SPD) poinformował, że propozycja ta wywołała kontrowersje między partnerami rządowymi. Dodał, że "ze względu na obecną sytuację (w północno-wschodniej Syrii) między partnerami (w NATO) nie ma dyskusji w sprawie ustanowienia międzynarodowej strefy bezpieczeństwa".
Wyraził żal, że o tej inicjatywie został poinformowany przez szefową resortu obrony SMS-em, oraz ocenił, że minister obrony powinna przedstawić ją "w najbliższych dniach w ramach NATO".
Ministrowie obrony państw Sojuszu Północnoatlantyckiego będą obradować w Brukseli w czwartek i piątek.
Stany Zjednoczone pozytywnie oceniły niemiecką inicjatywę utworzenia strefy bezpieczeństwa w północnej Syrii, która miałaby pozostawać pod międzynarodową kontrolą. Z wypowiedzi amerykańskiej ambasador przy NATO wynika, że USA nie wezmą jednak w niej udziału.
Zgłoszenie pomysłu w sprawie rozwiązania sytuacji w północno-wschodniej Syrii z ostrożnym zadowoleniem przyjął też sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Rozmawiałem wczoraj z minister obrony Niemiec Annegret Kramp-Karrenbauer. (...) Z zadowoleniem przyjmuję fakt, że państwa NATO mają propozycje co do tego, jak rozwiązać sytuację, jak znaleźć polityczne rozwiązanie sytuacji - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli szef Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Oczywiście polityczne rozwiązanie musi angażować wszystkie strony. Ono może mieć różne formy, ale musi angażować wszystkich na miejscu. Spodziewam się, że Annegret Kramp-Karrenbauer podzieli się swoimi refleksami z pozostałymi sojusznikami - powiedział sekretarz generalny.
Amerykańska ambasador przy NATO Kay Bailey Hutchison również przychylnie odniosła się do pomysłu niemieckiej polityk. Uważamy, że wysiłek, zaproponowany przedwczoraj przez niemiecką minister obrony (...), aby zebrać europejską grupę, która byłaby częścią międzynarodowych sił pokojowych, jest z pewnością pozytywny - powiedziała na konferencji prasowej w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli.
Przyznała przy tym, że nie wie, jaki jest status tego pomysłu po wtorkowym porozumieniu między Turcją i Rosją, ale - jak dodała - na tym obszarze jest wiele do zrobienia.
Wypracowane przez prezydentów Rosji i Turcji, Władimira Putina i Recepa Tayyipa Erdogana, wtorkowe porozumienie przewiduje wycofanie się syryjskich bojowników kurdyjskich na odległość 30 km od granicy z Turcją w północno-wschodniej Syrii. Zgodnie z porozumieniem po wycofaniu się kurdyjskich milicji o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) siły tureckie i rosyjskie będą prowadzić wspólne patrole w północnej Syrii w pasie 10 km od granicy.
Ambasador USA przy NATO wskazała, że część przygranicznego pasa będzie kontrolowana jedynie przez Turcję i jeśli kraj ten zwróciłby się do społeczności międzynarodowej o pomoc, to "Europejczycy mogliby z nią przyjść". "Myślę, że niemiecka minister z Francją i Wielką Brytanią mogłaby odpowiedzieć na to wezwanie i byłoby to pozytywne" - zaznaczyła Amerykanka. Jak dodała, to Europejczycy wyszli z tą propozycja i nie sądzi, by USA ogrywały w tej sprawie jakąś rolę.
Stany Zjednoczone naciskają na kraje europejskie, których obywatele walczyli po stronie dżihadystycznego Państwa Islamskiego w Syrii, aby ich przesiedliły do swoich zakładów karnych. Sprawa stała się pilna wraz z turecką ofensywą w północno-wschodniej Syrii i wycofywaniem się kurdyjskich bojowników z YPG, którzy strzegli zatrzymanych radykałów islamskich z IS.
Ważne, by każdy kraj wziął odpowiedzialność za złapanych zagranicznych bojowników. To musi się stać, ponieważ ich przebywanie w Syrii nie jest zdrową sytuacją. Nie można mówić tam o stabilności, dlatego od kilku lat wzywamy naszych sojuszników do przyjmowania obywateli swoich krajów - oświadczyła Hutchison.
Również Stoltenberg przyznał, że zagraniczni bojownicy to część problemu. "Spodziewam się, że ta sprawa będzie omawiana podczas spotkania ministrów. NATO nie jest główną platformą, by rozwiązać ten problem, ale to miejsce, gdzie państwa sojusznicze mogą się spotkać i przedyskutować również kwestie związane z zagranicznymi bojownikami" - powiedział.