Konieczne jest, by ten, kto w Watykanie chronił założyciela Legionistów Chrystusa o. Marciala Maciela Degollado i nie pozwalał go ukarać, wystąpił i wziął na siebie za to odpowiedzialność - uważa włoski watykanista Marco Tosatti. Meksykański duchowny przez kilkadziesiąt lat dopuszczał się pedofilii wobec nieletnich podopiecznych swojego zgromadzenia, seksualnie wykorzystywał seminarzystów, miał co najmniej troje dzieci.
W wydanym w sobotę oświadczeniu Watykan przyznał, że zmarły przed dwoma laty założyciel zgromadzenia Legioniści Chrystusa dopuścił się "najcięższego i niemoralnego zachowania" oraz "licznych przestępstw" i prowadził "życie pozbawione skrupułów".
O tym życiu nie wiedziała wielka cześć Legionistów, przede wszystkim z powodu systemu relacji, stworzonego przez ojca Maciela, który zręcznie potrafił zapewnić sobie alibi, zyskać zaufanie, poufność i milczenie ze strony otoczenia i umocnić swą rolę charyzmatycznego założyciela - głosi komunikat Watykanu. Nierzadko pożałowania godne dyskredytowanie i oddalenie tych, którzy wątpili w jego prawe postępowanie, a także błędne przekonanie, że nie należy szkodzić dobru czynionemu przez Legion, stworzyły wokół niego mechanizm obrony, czyniąc go przez długi czas nietykalnym, przez co niemożliwe było poznanie jego prawdziwego życia - dodała Stolica Apostolska.
Dochodzenie przeciwko meksykańskiemu duchownemu wszczęto w 2004 roku z inicjatywy ówczesnego przewodniczącego Kongregacji Doktryny Wiary kardynała Josepha Ratzingera. W 2006 roku - już jako Benedykt XVI - papież nakazał o. Marcialowi Macielowi Degollado życie w izolacji i zabronił mu pokazywać się publicznie.