Amerykański miliarder Michael Steinhardt zgodził się oddać 180 skradzionych starożytnych zabytków ich prawnym właścicielom. Wartość zabytków szacowana jest na 70 mln dolarów. Mężczyzna przez lata w nielegalny sposób powiększał swoją kolekcję. Teraz dostał sądowy zakaz zbierania antyków.

REKLAMA

Investigators found that Steinhardt, one of the world's largest ancient art collectors, was in possession of looted artifacts smuggled out of 11 countries by 12 criminal networks. https://t.co/NJbSwwo2p5

CNN7 grudnia 2021

Michael Steinhardt jest jednym z największych kolekcjonerów starożytnej sztuki. Jak ustalili śledczy, amerykański miliarder w ciągu kilkudziesięciu lat zgromadził ogromną kolekcję kradzionych zabytków. Kontaktował się z 12 siatkami przemytników z 11 krajów.

Jak stwierdziła prokuratura, "apetyt Steinhardta na zabytki był niezaspokojony", miliarder nie zwracał uwagi na to, czy zostały zdobyte w sposób legalny. Prokuratura mówi wprost, że był to nałóg, a miliarder nie miał żadnych moralnych granic. Nie przeszkadzało mu, że wchodził w kontakt z przemytnikami, mafijnymi bossami, osobami piorącymi pieniądze. "Dla niego jedynym celem było zdobyć te rzeczy i mieć je w swojej kolekcji" - stwierdził jeden ze śledczych.

Ostatecznie w postępowaniu ugodowym prokuratura zgodziła się nie stawiać żadnych zarzutów Steinhardtowi. Ma on jednak zwrócić 180 skradzionych przedmiotów ich prawowitym właścicielom. Ma także dożywotni zakaz zbierania starożytnych zabytków.

Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w lutym 2017 roku. Śledczy odkryli wtedy u miliardera starożytną statuetkę skradzioną w Libanie.

Okazało się, że wśród ponad tysiąca zabytków, które w swoim apartamencie i biurze miał Steinhardt, część jest skradziona. W śledztwo byli zaangażowani przedstawiciele władz Bułgarii, Egiptu, Grecji, Iraku, Izraela, Włoch, Jordanii, Libanu, Libii, Syrii i Turcji.