Wciąż przybywa zniczy przed blokiem na ulicy Pavla Horova w dzielnicy Devinska Nova Ves. Ludzie od rana przychodzą na miejsce wczorajszej tragedii - donosi z Bratysławy reporter RMF FM. W strzelaninie zginęło siedem osób, kolejnych 15 zostało rannych. Zabójca popełnił samobójstwo.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wielka tragedia. Jeszcze czegoś takiego tutaj nie było, wciąż nie możemy po tym dojść do siebie. O tym, co się stało, przypominają przestrzelone szyby samochodów, ślady od kul na murze budynku i patrole policji, które wciąż pilnują wejścia do klatek schodowych. Mieszkańcy osiedla próbują to sobie jakoś wytłumaczyć: Ponoć mieli jakieś zatargi i nie bardzo lubił ludzi o ciemniejszej karnacji, cholerny rasista - mówi młoda Słowaczka, której kolega został wczoraj postrzelony.
Zabójcą, którego wykonane na ulicy zdjęcie opublikowano w mediach, był 48-letni mężczyzna ze strzeleckimi ochraniaczami na uszach. Na fotografii patrzy ku górze, najwyraźniej rozglądając się po oknach okolicznych domów, i trzyma w rękach gotowy do strzału pistolet maszynowy z uniesioną lufą. W następstwie policyjnego pościgu desperat został otoczony i popełnił samobójstwo.
Jak poinformował na konferencji prasowej słowacki minister spraw wewnętrznych Daniel Lipszic, pięcioro z zabitych to zastrzeleni we własnym mieszkaniu członkowie jednej romskiej rodziny - cztery kobiety i mężczyzna. Przy wejściu do tego samego budynku znaleziono zwłoki ich krewnego, zamieszkałego gdzie indziej. Ponadto po kilku godzinach zmarła w szpitalu 52-letnia kobieta, postrzelona przypadkowo na balkonie swego mieszkania.
Według Lipszica, spośród 15 rannych jedna osoba jest w stanie krytycznym, a trzy inne w stanie ciężkim, ale stabilnym. Postrzelony w głowę policjant został natychmiast poddany operacji.
Masakra na Słowacji - tak w polskiej prasie pisze się o strzelaninie w Bratysławie. Media na całym świecie - nawet amerykańskie i arabskie telewizje - poświęcają dużo miejsca wczorajszej tragedii. Atak szaleńca znalazł się na pierwszych stronach wszystkich słowackich gazet. Dziennik "Prawda" tragedii poświęca aż 6 stron. "Sme" donosi o tym, że zabójca był samotnikiem i nie kontaktował się z sąsiadami. Policja nadal nie ustaliła jego tożsamości i nie podaje motywów działań, dlatego gazety prześcigają się w domysłach, co nim kierowało. Piszą, że rodzina, którą zastrzelił, nastręczała wiele problemów sąsiadom - w mieszkaniu często odbywały się głośne libacje. Mówi się także o narkotykach. Inni z rozmówców dziennikarzy twierdzą, że strzelec był rasistą i nie znosił Romów. Wszystkie tytuły krytykują działania policji, która nie mogła poradzić sobie z nadzwyczajną sytuacją. Strzelec przez kilkadziesiąt minut robił, co chciał i strzelał, do kogo chciał. A mieszkańcy nie zostali nawet ostrzeżeni, że po ich osiedlu chodzi uzbrojony morderca.