Aleksiej Nawalny, organizator demonstracji opozycji, został wypuszczony na wolność. Wczoraj Nawalny, jak i ok. 1000 protestujących został zatrzymany przez rosyjską policję. Część osób nadal przebywa w areszcie. Zgromadzeni opowiadali się polityce Władimira Putina.
Pojawiają się nieoficjalne doniesienia, że nie będzie wyroków za demonstracje aż do czasu zaprzysiężenia Władimira Putina na kolejną kadencję.
Aleksiej Nawalny ma wyznaczoną rozprawę na 11 maja. Jednak w regionach władze działają brutalniej, w Czelabińsku szef sztabu Nawalnego został skazany na 25 dni więzienia za to, że odważył się organizować demonstrację.
Protesty odbywały się pod hasłem "On nie jest dla nas carem". Nawalny zarzucił Putinowi, iż po nieuczciwych - w ocenie opozycjonisty - wyborach prezydenckich w marcu uzyskał "faktycznie carskie kompetencje" i zamierza "rządzić Rosją jak swym majątkiem", w interesach "wąskiej grupy, która przechwyciła całą władzę".
Demonstracje miały być też wyrazem protestu przeciwko korupcji i nierówności, a także przeciwko cenzurze, w tym blokadzie komunikatora internetowego Telegram.
W wielu miastach, w tym w Moskwie i Petersburgu, sobotnie zgromadzenia nie uzyskały zezwolenia władz lokalnych.
(nm)