Francja wysłała do Ukrainy około 100 żołnierzy - podał analityk Stephen Bryen. "Po tych 36 miesiącach walki ci żołnierze (ukraińscy - red.) nie zostali zluzowani, a pokazanie tam, może nie innego koloru munduru, ale jednak takiego dużego wsparcia fizycznego, jakim jest państwo francuskie, podniesie dosyć mocno morale ukraińskich żołnierzy" - powiedział na antenie Radia RMF24 były żołnierz Jednostki Wojskowej GROM, uczestnik misji w Iraku i w Afganistanie, Paweł Mateńczuk ps. Naval.
Analityk międzynarodowy i były zastępca sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Stephen Bryen opublikował na portalu Asia Times artykuł, w którym napisał, że Francja wysłała już do Słowiańska we wschodniej Ukrainie około stu żołnierzy z trzeciego pułku Legii Cudzoziemskiej. Mają oni pomóc armii ukraińskiej zatrzymać ofensywę rosyjską w Donbasie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Stephen Bryen napisał w raporcie, że żołnierze z Legii Cudzoziemskiej służący w jednostkach artyleryjskich i rozpoznania wesprą ukraińską 54 Samodzielną Brygadę Zmechanizowaną.
Czy francuscy żołnierze zostaną skierowani bezpośrednio do strefy walki? Zdaniem Pawła Mateńczuka to prawdopodobne. Może się to przełożyć na duże wsparcie fizyczne i znacząco podnieść morale ukraińskich żołnierzy - stwierdził.
Jeżeli to są artylerzyści, jeżeli to są żołnierze rozpoznania, to oni biorą udział w czynnych działaniach bojowych, ale jednak są oddaleni od linii frontu i wspomagają wiedzą. Tam jest dosyć dużo sprzętu francuskiego, a więc nauka obchodzenia się z pociskami, z armatami, z innego rodzaju działami jest dosyć trudna, więc samo to wspomaganie i pokazywanie jak się ten sprzęt obsługuje na miejscu, już jest bardzo dużą pomocą - powiedział ekspert.
Stephen Bryen podał w swoim artykule, że na Ukrainę ma finalnie trafić 1,5 tys. żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Według Mateńczuka to pokaźna siła. To są już dosyć duże siły, dosyć duży wachlarz umiejętności poszczególnych żołnierzy, od artylerzystów, przez żołnierzy, którzy zajmują się rozpoznaniem. Tam będzie na pewno tych specjalizacji dużo więcej - zauważył ekspert.
Jak dzisiaj wygląda owiana mitami Legia Cudzoziemska? To są profesjonalni żołnierze (...) ludzie, którzy walczą pełnią siły, wiedzy i umiejętności. To nie jest hobbistyczne ani poborowe, tylko to są eksperci pola walki - mówił w rozmowie Naval.
Jak zaznaczał były żołnierz gromu, nadal często wyobrażamy sobie Legię Cudzoziemską, jako "romantyczną" jednostkę, w której można zmienić tożsamość.
Dzisiaj do Legii Cudzoziemskiej już nikt nie przejmuje przestępców czy watażków z całego świata. To są profesjonalni żołnierze. (...) Jeżeli ktoś jest profesjonalistą i jest ekspertem, to cały czas się szkoli, cały czas obywa się na polu bitwy i patrząc jakie interesy Francja ma na świecie to to nie są ludzie, którzy od czasu do czasu biorą przysłowiowy karabin do ręki, tylko cały czas są w boju - powiedział Paweł Mateńczuk.
To są elitarne jednostki, chociaż ja za bardzo nie lubię tego słowa, bo uważam, że cała armia, wszyscy, którzy są w wojsku powinni być elitarni, powinni być na wysokim poziomie wyszkolenia - dodał.
Piotr Salak zapytał, czy wysłanie na Ukrainę żołnierzy z Francji - państwa należącego do NATO, może doprowadzić do bezpośrednich starć sił Rosji z Sojuszem Północnoatlantyckim.
Francja dobrze to rozegrała mając Legię Cudzoziemską - Stwierdził Naval. Francuzi, wysyłając na pierwszą linię frontu czy w ogóle gdziekolwiek w świat swoich żołnierzy, wysłali swoich żołnierzy, ale nie Francuzów - wyjaśniał.
Były żołnierz wojsk specjalnych podejrzewa, że Paryż nie wysyła żołnierzy, którzy są w NATO. To organizacja wojskowa (Legia Cudzoziemska - red.), która jest pewnie wydzielona ze struktur NATO - komentował ekspert.
Nie jestem tego pewien, jest to do sprawdzenia, więc to będzie taki myk, że jednak to nie są żołnierze NATO, tylko żołnierze francuskiej Legii Cudzoziemskiej - mówił Paweł Mateńczuk.
Obecnie jednym z większych problemów mierzącej się z wojną Ukrainy jest brak przeszkolonych żołnierzy. Piotr Salak pytał eksperta ile jego zdaniem powinno trwać jakościowe szkolenie rekrutów.
Jeżeli mówimy o profesjonalnym żołnierzach, to to są żołnierze, którzy mają nie tylko przeszkolenie, ale też praktykę. Jeżeli trwa wojna, niestety ten czas się dosyć mocno skraca. Dzisiejsza wojna to nie jest nauczenie kogoś, jak przeładowywać kałasznikowa, rozłożyć go i złożyć - powiedział Mateńczuk.
Ekspert zwracał uwagę, że dzisiaj wojsko to w dużej mierze obsługa zaawansowanego sprzętu.
Każdy jeden, kto bierze nowego pracownika, zaczyna go przeszkalać. Dopiero później daje go krok po kroku na danym dziale do pracy. I dokładnie tak samo powinno być w wojsku z żołnierzami. Jeżeli jest wojna, to przygotowanie kogoś w 3 tygodnie, 6 tygodni i musi iść do boju, to jakiej to jest wartości? - mówił były żołnierz GROM-u.
A szczerze ile powinno trwać przygotowanie takiego żołnierza? Myślę, że rok czasu to jest takie minimum, żeby móc zapewnić komuś przeszkolenie do tego, by wysłać go na linię frontu. Ukraina sobie na to dzisiaj nie może pozwolić i myślę, że to są cztery do sześciu tygodni - stwierdził ekspert.
W ukraińskich mediach społecznościowych możemy natknąć się na komentarze kwestionujące przygotowanie zagranicznych żołnierzy do warunków panujących obecnie na ukraińskim froncie. Piotr Salak zapytał gościa rozmowy, czy ukraińscy żołnierze i instruktorzy mają większą wiedzę i umiejętności polowe, niż żołnierze z państw sojuszniczych.
Na pewno ukraińscy żołnierze, którzy są w boju, tę wiedzę mają. Co do umiejętności tutaj bym się nie zgodził, bo trzeba patrzeć, że dzisiaj walczy się używając bardzo nowoczesnego sprzętu. Ten nowoczesny sprzęt jest na Zachodzie, to my go produkujemy, to my jesteśmy tymi, którzy uczą Ukraińców go używać - stwierdził Paweł Mateńczuk.
Według eksperta, ukraińscy żołnierze mają jednak większe doświadczenie bojowe, ponieważ codziennie muszą walczyć z agresorem.
Ja uważam, że takie przepychanki nie są zbyt dobre, bo powinno się korzystać z wiedzy ukraińskich żołnierzy, jak się walczy, a oni powinni korzystać z wiedzy żołnierzy z Zachodu, jak się obsługuje najnowocześniejszy sprzęt, bo tylko mnożnik siły jest w stanie przynieść szalę zwycięstwa na stronę Ukraińcom. A tym mnożnikiem sił jest zaawansowanie technologiczne Zachodu - powiedział na antenie Radia RMF24 były żołnierz Jednostki Wojskowej GROM, uczestnik misji w Iraku i w Afganistanie.