11-letni chłopiec i nauczyciel nie żyją, cztery osoby są ranne w ataku w szkole w Trollhättan w Szwecji. Do budynku szkolnego wkroczył mężczyzna - prawdopodobnie z mieczem w ręku. Jak informuje policja, napastnik został postrzelony. Zmarł w szpitalu.
Policja zna już tożsamość napastnika. Poinformowano jedynie, że to mężczyzna w wieku 20 lat. W tej chwili przeszukiwane jest jego mieszkanie. Wiadomo, że 20-latek miał na twarzy maskę z "Gwiezdnych wojen".
Według najnowszych informacji napastnik ranił sześć osób, w tym dwóch chłopców. Jedna z ofiar nożownika - nauczyciel - zmarł przed przyjazdem służb na miejsce. W szpitalu zmarł też 11-latek.
Szwedzkie media piszą o panice i chaosie panującym na terenie szkoły.
Jeden z uczniów opowiadał, że początkowo wszyscy myśleli, iż ktoś żartuje. Miał na twarzy maskę, czarne ubranie i długi miecz. Jeden z kolegów podszedł do niego, żeby go obejrzeć. Kiedy tylko zorientował się na co się zanosi, zdążył uciec do klasy - mówił.
Uzbrojony napastnik zdążył wejść do kilku sal, zanim na miejscu pojawiła się policja. Nasi koledzy byli zmuszeni użyć broni. W stronę napastnika oddano dwa strzały. Oba go raniły w pierś - poinformował rzecznik policji Stefan Gustafsson.
Na ulicach wokół szkoły zgromadziły się setki ludzi. Uczniowie, którzy zostali poproszeni o nieopuszczanie budynku, cisną się do okien, żeby nawiązać kontrakt wzrokowy z bliskimi - relacjonuje dziennikarz "Expressen".
Według niego, na miejscu wciąż jest wiele radiowozów i karetek ratunkowych. Jeden z ambulansów tak spieszył się, że nie wyhamował i uderzył w ścianę budynku.
Do szkoły uczęszcza 400 uczniów. Pojawiają się też pytania o ich bezpieczeństwo. Na terenie budynku ma znajdować się ogólnodostępna kawiarenka, a także biblioteka publiczna, dom kultury i lokalny ośrodek gminny.