Ponad 85 osób zginęło od wtorku, gdy Izrael rozpoczął ataki przeciwko palestyńskiemu Hamasowi w Strefie Gazy. Większość zabitych to cywile. Izrael tłumaczy, że bombardowania to odpowiedź na nieustanny ostrzał rakietowy Hamasu, przeprowadzany ze Strefy Gazy na terytorium Izraela.
Prezydent USA Barack Obama zaproponował pomoc w negocjacjach mających doprowadzić do rozejmu między Izraelem i palestyńskim Hamasem. Ostrzegł przed dalszą eskalacją najnowszej odsłony izraelsko-palestyńskiego konfliktu.
W rozmowie telefonicznej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu Obama podkreślił, że "Stany Zjednoczone są gotowe pomóc w powstrzymaniu przemocy, a także w powrocie do porozumienia o zawieszeniu broni z 2012 r.". Chodzi o porozumienie zawarte przez władze izraelskie i przywódców Hamasu, a wynegocjowane przy udziale Egiptu, rządzonego wówczas przez islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego.
Prezydent USA podkreślił, że Izrael ma prawo bronić się przed atakami z kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy. Zaapelował jednak do obu stron konfliktu o ochronę ludności cywilnej i przywrócenie spokoju.
Nie wiadomo, jaką dokładnie rolę miałyby odegrać USA w zażegnaniu konfliktu, skoro odmawiają negocjacji z Hamasem, uznając go za organizację terrorystyczną - zauważa agencja AP. Dodaje jednak, że Waszyngton mógłby w charakterze pośredników wykorzystać inne państwa regionu, np. Egipt, Katar czy Turcję.
(mal)