Niezmiennie od 14 lat listę 400 najbogatszych Amerykanów publikowaną przez magazyn "Forbes" otwiera założyciel Microsoftu Bill Gates - jego fortunę ocenia się na 59 mld dolarów. 25. edycja listy ukazała się w czwartek na portalu internetowym miesięcznika.
Od 2004 r. Gatesowi po piętach depcze finansista Warren Buffett, prezes holdingu Berkshire Hathaway, z majątkiem wycenianym na 52 mld dol. Trzecie miejsce zachował od ubiegłego roku Sheldon Adelson, właściciel sieci kasyn, posiadający 28 mld dol. Larry Ellison, prezes informatycznego giganta Oracle Corp., ponownie uplasował się na czwartym miejscu.
Zmiany względem ubiegłorocznej edycji zaczynają się więc dopiero na piątej pozycji, gdzie figurują założyciele firmy Google, 34-letni Sergey Brin i Larry Page. Po raz pierwszy od 1989 r. w pierwszej dziesiątce amerykańskich potentatów zabrakło członków rodziny Waltonów, związanej z siecią Wal-Mart.
Stracili miejsce na rzecz 90-letniego inwestora Kirka Kerkoriana (siódma lokata), oraz właścicieli drugiej największej prywatnej korporacji świata, braci Charlesa i Davida Kochów (dziewiąte miejsce). W pierwszej dziesiątce (na ósmym miejscu) znalazł się też Michael Dell, założyciel komputerowego giganta Dell Inc.
Na liście pojawiło się 45 nowych nazwisk, przy czym połowa z nich dorobiła się na funduszach hedgingowych m.in. najmłodszy członek klubu najbogatszych: 33-letni John Arnold. W zestawieniu figuruje 39 kobiet. Wśród 400 najbogatszych Amerykanów, jedynie 74 swoje fortuny odziedziczyło.
Wykaz krezusów Forbesa tradycyjnie już dowodzi, że bogaci stają się coraz bogatsi. O ile w ubiegłorocznej edycji jednomiliardowy majątek wystarczał aby znaleźć się na liście, w tym roku potrzebne było już 1,3 miliarda dolarów. Tym samym, w USA żyje 82 miliarderów, którzy do grona wybrańców się nie zakwalifikowali.