Do Słowacji trafiło mniej podejrzanego mięsa z Polski niż sądzono - poinformował Słowacki Instytut Zdrowia Publicznego. Chodzi o towar z zakładów w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie prowadzono ubój chorych krów. Z 520 kg, o których mówiono w minionym tygodniu, 242 kg pochodziły ze Słowacji.
Podczas kontroli stwierdziliśmy, że 242 kg mięsa, które zgłoszone zostało jako polskie, to bezpieczne dla zdrowia mięso pochodzące ze Słowacji - cytuje szefa UVZ Jana Mikasa portal DennikN.
Kontrole pochodzenia mięsa w zakładach żywienia zbiorowego rozpoczęły się 29 stycznia. Dzień później służby weterynaryjne poinformowały, że sprowadzone z Polski mięso z chorych krów trafiło do handlu detalicznego, szkół i restauracji.
UVZ dostał informacje o 15 miejscach, do których miało trafić mięso z Polski. Chodziło o ok. 520 kg mięsa z krótkim okresem przydatności do spożycia. 4 lutego przeprowadziliśmy kontrole we wskazanych restauracjach i szkołach. W sześciu przypadkach dokumentacja wykazała, że chodzi o mięso pochodzące ze Słowacji - powiedział Mikas.
Kontrola UVZ wykazała, że polskie mięso trafiło do jednej ze szkolnych stołówek. Konsumenci nie zgłosili żadnych problemów ze zdrowiem - wskazał UVZ.
Media informują, że informacje o polskim mięsie mogącym pochodzić z chorych lub padłych zwierząt bezpośrednio dotknęły jedną z firm na wschodzie Słowacji, która miała odebrać około 100 kg mięsa z Ostrowi Mazowieckiej. Firma Cimbalak z Bardejowa twierdzi, że mięsa, którego jakość nie budziła wątpliwości, nie kupiła bezpośrednio w polskiej rzeźni, ale otrzymała je od dystrybutora, który miał wszystkie niezbędne certyfikaty i zezwolenia. Ponieważ tradycyjni odbiorcy polskiej wołowiny zaczęli odwoływać zamówienia, firma wysłała część pracowników na przymusowe urlopy, a 120 osób zwolniła.
31 stycznia premier Peter Pellegrini, w związku z informacjami o podejrzanym mięsie z Polski, które miało trafić m.in. do słowackich szkół, wezwał do kupowania mięsa pochodzącego wyłącznie od słowackich hodowców.
W zeszłym tygodniu telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Po reportażu Główny Inspektorat Weterynarii cofnął zgodę na prowadzenie działalności rzeźni.
Ministerstwo rolnictwa przekazało, że zabezpieczone mięso zostało przebadane. Nie stwierdzono zagrożeń biologicznych. Jednak na zasadzie ostrożności całe mięso z ubojni jest wycofywane, gdyż prowadzono tam działania niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa - podkreśliło MRiRW. Minister Jan Krzysztof Ardanowski oświadczył, że w tej sprawie nie może być pobłażania, bo chociaż był to przypadek incydentalny, psuje wizerunek polskiej żywności.
W piątek rzeczniczka KE Anca Paduraru poinformowała, że mięso z nielegalnego uboju krów w rzeźni w Polsce trafiło do 14 krajów Unii Europejskiej, w tym na Słowację.