Medialny magnat Rupert Murdoch przyznał podczas przesłuchania w Izbie Gmin w sprawie afery podsłuchowej, że bywał częstym gościem w oficjalnej rezydencji brytyjskich premierów na Downing Street. Spotykał się tam z Tonym Blairem, Gordonem Brownem i Davidem Cameronem. Jak zeznał, odwiedzając Browna został poproszony o korzystanie z tylnych drzwi i zastosował się do tego życzenia.
Taka jest demokracja. Magnaci prasowi idą do siedziby premiera kuchennymi schodami, podczas gdy skromne głowy państw muszą wchodzić frontowym wejściem - ironicznie skomentował tę wypowiedź jeden z członków komisji śledczej ds. kultury, mediów i sportu.
Jak poinformował szef koncernu News Corp., obecny premier David Cameron zaprosił go na Downing Street w ubiegłym roku, wkrótce po zwycięstwie wyborczym, by podziękować mu za polityczne poparcie w kampanii. Z kolei z okresu, gdy premierem był Tony Blair, Murdoch pamięta, że rozmawiał z nim na temat Unii Europejskiej.
Najbardziej zażyła przyjaźń łączyła go natomiast z Gordonem Brownem (był premierem w latach 2007-2010). Murdoch przyznał, że podziwiał go za wyznawane wartości i jest mu przykro, że już nie są przyjaciółmi. Zażyłe stosunki łączyły także ich dzieci i żony.
Prasowy magnat zapewnił jednak, że żadnej politycznej partii nigdy nie obiecywał poparcia swoich gazet. Stwierdził nawet, że gdy przerzucił swoje poparcie z laburzystów Gordona Browna na konserwatystów Davida Camerona, stracił 200 tysięcy czytelników.