Odnaleziono szczątki ofiar katastrofy Airbusa linii Air France, który blisko dwa lata temu spadł do Atlantyku. Zginęło wówczas 228 osób, w tym dwóch Polaków. Francuska minister transportu oświadczyła, że części ciała znajdują się we fragmencie kadłuba maszyny odkrytym na dnie oceanu; na głębokości 4 tys. metrów.
Identyfikacja szczątków - jak zapewniła minister ochrony środowiska Natalie Kosciuszko-Morizet - będzie możliwa. Mamy coś więcej niż ślady, mamy ciała - powiedziała radiu France Inter. Nie podała jednak szczegółów dotyczących stanu, w jakim znajdują się szczątki ofiar.
Jak zaznaczył minister transportu Thierry Mariani, informacje o znalezisku zostaną przedstawione na spotkaniu z rodzinami ofiar pod koniec bieżącego tygodnia, a wcześniej nie będzie się publikować żadnych szczegółów na ten temat.
Francuskie agencja bezpieczeństwa lotniczego, która prowadzi dochodzenie po katastrofie, podkreśla, że wyciągniecie na powierzchnię odkrytego fragmentu kadłuba będzie możliwe dopiero za miesiąc. Na razie bezzałogowa łódź podwodna zrobiła tylko jego zdjęcia.
W najbliższym czasie trzeba będzie ustalić, w jaki sposób fragment wraku i ludzkie szczątki zostaną wydobyte z dna oceanu - i wysłać na miejsce statki z odpowiednim sprzętem.
Lecący z Rio de Janeiro do Paryża Airbus 330 towarzystwa Air France runął do oceanu nad ranem 1 czerwca 2009 roku. Nie ocalał nikt spośród łącznie 228 pasażerów i członków załogi.
W trakcie dotychczasowych poszukiwań nie natrafiono na czarne skrzynki, których zapisy mogłyby pomóc w ustaleniu przyczyn tragedii. Najwięcej zwolenników ma hipoteza, według której wypadek spowodowało zatkanie ciśnieniowego wskaźnika prędkości lotu (tzw. rurki Pitota) przez osadzający się lód.