Świat oszalał na punkcie nowej gry - Pokemon Go. Jej użytkownicy muszą ściągnąć ją przez specjalną aplikację na swojego smartfona - a potem starać się "upolować" jak najwięcej Pokemonów w swojej okolicy. Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie apeluje do graczy, by uszanowali powagę tego miejsca i przestali przychodzić do muzeum w celu złapania kolejnego stworka.
W ciągu zaledwie tygodnia od uruchomienia aplikacja stała się prawdziwym kulturowym fenomenem. Gracz po jej ściągnięciu na swój telefon, uruchamia kamerę. Na prawdziwe otoczenie nakładane są trójwymiarowe obiekty i postaci Pokemonów. Zadaniem jest złapanie jak największej liczby tych stworów.
Jednym z miejsc, w których można "upolować" Pokemony, jest Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Granie w taką grę nie jest odpowiednie w przypadku muzeum, które upamiętnia ofiary nazizmu. Próbujemy znaleźć sposób, w jaki będziemy mogli wykluczyć muzeum z udziału w tej grze - mówi Andrew Hollinger z muzeum.
Holocaust Museum to visitors: Please stop catching Pokemon here https://t.co/xUxFlqQCUc
washingtonpostJuly 13, 2016
Jeden z Pokemonów, którego można było złapać na terenie Muzeum, emitował trujące gazy. Według przedstawicieli placówki to szczególnie niestosowne w przypadku miejsca upamiętniającego pamięć osób, które m.in. zmarły w komorach gazowych.
Hollinger podkreśla, że Muzeum Holocaustu jest zwolennikiem nowych technologii i zachęca zwiedzających do tego, by na portalach społecznościowych dzielili się swoimi przeżyciami z pobytu w muzeum. Ta gra wykracza jednak daleko poza granice - zauważa Hollinger.
Nie chodzi o to, że przychodzimy tu grać. Ale musimy złapać je wszystkie - stwierdziła w rozmowie z „Washington Post” 37-letnia kobieta, która przyszła do Muzeum Holocaustu.
"Washington Post"
(mpw)