Po 70 latach Japonia i Korea Południowa porozumiały się sprawie rozwiązania historycznego sporu o kobiety zmuszane do prostytucji w czasie II wojny światowej. Kobiety były porywane i umieszczane jako niewolnice seksualne w wojskowych burdelach. Szacuje się, że domach publicznych dla japońskich żołnierzy w czasie II wojny światowej było nawet 200 tysięcy kobiet. Większość z nich to Koreanki. Pozostałe niewolnice seksualne pochodziły z Chin, Filipin, Indonezji i Tajwanu.

REKLAMA

Lee Ok Seon jest jedną z zaledwie 46 żyjących dziś w Korei Południowej byłych "kobiet do towarzystwa", jak nazywali je Japończycy.

Uprowadzali nas - opowiada Lee Ok Seon we wzruszającym reportażu w BBC - Byłam zmuszana każdego dnia do seksu z wieloma mężczyznami.

Wspomina, że dziesiątki współtowarzyszek jej niedoli od hańby wolały odebranie sobie życie: wieszały się albo rzucały z klifu.

Japoński rząd wziął na siebie "wielką odpowiedzialność" w związku z kwestią tzw. kobiet do towarzystwa - "comfort women". Rząd w Tokio ma wpłacić 1 miliard jenów, czyli 8,3 miliony dolarów na fundusz pomocowy dla wykorzystywanych seksualnie w czasie II wojny światowej kobiet.

88-letnia Lee Ok Seon mówi wprost: Nie chodzi nam o pieniądze. Rząd Korei nie powinien podpisywać tego porozumienia. Japończycy popełniali haniebne czyny.

Inna kobieta, Chinka Wei Shaolan ma dziś 96 lat. Pytana o to, co daje jej tyle siły, odpowiada: Chcę żyć tak długo jak tylko to możliwe, żebym mogła doczekać się tego, że zapłacą za to, co mi zrobili. Wciąż pamiętam jego twarz. Byłabym w stanie rozpoznać go nawet dziś. A jeśli go spotkam, wezmę nóż i będę kroić kawałek po kawałku.

Mówiąc "jego" ma na myśli oficera armii japońskiej, który wziął ją jako swoją osobistą niewolnicę, po tym jak przez tygodnie była ofiarą zbiorowych gwałtów w burdelach.

BBC dotarła także do byłego japońskiego żołnierza Masayoshi Matsumoto. Był wojskowym lekarzem i do jego zadań należało kontrolowanie stanu zdrowia niewolnic seksualnych w wojskowych burdelach. Nie uważam się za przestępcę wojennego - mówi Matsumoto.

(j.)