Wejście Ukrainy do NATO wywołałoby "głęboki kryzys" w relacjach między Kijowem i Moskwą - grzmi wiceszef rosyjskiej dyplomacji Grigorij Karasin. Rosyjska Duma grozi, że nie przedłuży umowy o przyjaźni i wzajemnej współpracy, chyba że Ukraina zgodzi się, by przez kolejne 20 lat rosyjska flota mogła stacjonować na Krymie.
Jak przekonuje jednak prozachodni politolog Mark Urnow, to tylko pomruki, które niewiele mogą zrobić, bo Rosja nie ma nic do zaoferowania byłym częściom imperium takim jak Ukraina. Europa na dzisiaj to silne centrum integracji przyciągające inne kraje, także małe. Rosja takim centrum nie jest i nikogo nie przyciąga - zaznacza.
Władimir Nikitin ogłosił, że Moskwa może nawet uznać niepodległość Krymu, jeżeli Ukraina wejdzie do NATO.