Rosja okaże niezbędną pomoc przy organizacji wizyty polskiej delegacji w Smoleńsku i Katyniu 10 kwietnia - dowiedział się w rosyjskim MSZ-ecie korespondent RMF FM Przemysław Marzec. 11 dni temu polska ambasada w Moskwie złożyła notę dyplomatyczną informującą o zamiarze przyjazdu do Rosji przedstawicieli polskich władz i krewnych ofiar katastrofy smoleńskiej i zbrodni katyńskiej. Kreml odrzuca podejrzenia, że mógłby w jakikolwiek sposób stwarzać przeszkody przy organizacji takiej wizyty.
Od wysokiego rangą dyplomaty w rosyjskim MSZ korespondent RMF FM usłyszał, że Rosja potwierdza gotowość okazania pomocy przy organizacji wizyty w ramach obowiązującej protokolarnej praktyki, a także, że przedstawicielom rosyjskiej dyplomacji trudno sobie nawet wyobrazić, że w Polsce pojawiła się myśl, że ze strony Rosji mogłyby pojawić się jakiekolwiek przeszkody.
Przemysław Marzec dowiedział się również, że przekazana przez stronę polską nota jest bardzo ogólna: informuje jedynie o zamiarze przyjazdu delegacji. Dlatego MSZ w Moskwie oczekuje na szczegóły dotyczące liczby gości, trasy, jaką miałaby przemieszczać się delegacja, planu uroczystości i liczby samolotów, jakimi polska delegacja miałaby przylecieć. Takich informacji strona polska dotąd nie przekazała.
Dzisiaj wicerzecznik PiS Radosław Fogiel przekazał w rozmowie z portalem gazeta.pl, że decyzja o wyjeździe prezydenta Andrzeja Dudy na rocznicowe obchody do Smoleńska i Katynia jeszcze nie zapadła.
"To jest kwestia ustaleń pomiędzy Kancelarią Prezydenta i MSZ" - stwierdził.
"Prezydent na pewno chce uhonorować pamięć ofiar czystek i mordów stalinowskich w Katyniu i pozostałych miejscach, jak również pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej" - zaznaczył.
Fogiel zwrócił również uwagę, że należy pamiętać o grudniowych prowokacjach ze strony Rosji i jej prezydenta Władimira Putina i "próbie przyklejenia Polsce odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej".
"Znając zachowanie Rosjan i Władimira Putina, trzeba brać pod uwagę, że jakaś chęć odegrania się za porażkę ówczesną może być" - komentował.
Jak podkreślił: "Dużą rolę w podejmowaniu decyzji co do obecności prezydenta Dudy będzie odgrywała ocena prawdopodobieństwa wystąpienia jakiejś próby upokorzenia prezydenta przez Rosję czy próby prowokacji".
Kwestia ewentualnego wyjazdu polskiej delegacji do Smoleńska i Katynia wywoływała w ostatnich tygodniach niemałe polityczne emocje.
13 lutego, przypomnijmy, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował w Porannej rozmowie w RMF FM, że Mateusz Morawiecki chce być 10 kwietnia i w Smoleńsku, i w Katyniu. Zapytany natomiast, czy do Smoleńska chciałby polecieć także prezydent Andrzej Duda, stwierdził, że nie ma na ten temat wiedzy i że może się wypowiadać tylko nt. przygotowań ze strony KPRM.
"Mateusz Morawiecki 10 kwietnia chce być i w Smoleńsku, i w Katyniu. W tej chwili kancelaria analizuje możliwości przygotowania takiego wyjazdu" - mówił wówczas Michał Dworczyk.
Wypowiedź doprowadziła do zgrzytu między kancelarią premiera a Pałacem Prezydenckim.
Jak bowiem ustalił nieoficjalnie dziennikarz RMF FM Patryk Michalski, otoczenie Andrzeja Dudy uznało, że ministrowie premiera wyszli przed szereg, a wypowiedź Dworczyka odebrało jako umniejszanie roli prezydenta w przygotowywaniu rocznicowej wizyty i tworzenie wrażenia, że Andrzej Duda będzie jedynie towarzyszył Mateuszowi Morawieckiemu.
Publicznie, w czasie spotkania z dziennikarzami, do sprawy odniósł się rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Pytany o słowa Michała Dworczyka na antenie RMF FM i o to, czy jest możliwe, by prezydent towarzyszył premierowi podczas wizyty w Katyniu i Smoleńsku, rzecznik Andrzeja Dudy stwierdził: "Jak państwo widzicie, pan minister Michał Dworczyk jeszcze wiele się musi nauczyć. Jesteśmy przed Pałacem Prezydenckim. Jest to jeden z najważniejszych, jeżeli nie najważniejszy, budynek w naszym kraju, jest to siedziba prezydenta, odpowiedzialność za słowa w tym miejscu jest inna niż u pana ministra Michała Dworczyka".
Dopytywany, czy brana jest pod uwagę opcja, w której to Andrzej Duda będzie przewodniczył wizycie, Spychalski odparł: "Dzisiaj brane są pod uwagę bardzo różne scenariusze, dlatego pan prezydent wyraził już kilka tygodni temu oczekiwanie wobec pana premiera, żeby rząd Polski podjął odpowiednie starania, działania - także w sferze dyplomatycznej - i dzisiaj wszelkie decyzje są jeszcze przed nami".
Jak zaznaczył, "te rozmowy trwają, odpowiednie ustalenia cały czas trwają".
Rzecznik Andrzeja Dudy poinformował także, że w najbliższych dniach dojdzie do spotkania szefów polskiego i rosyjskiego MSZ Jacka Czaputowicza i Siergieja Ławrowa, w trakcie którego ministrowie "będą rozmawiali o ewentualnej organizacji tych uroczystości".
Zaledwie jednak kilka godzin później rosyjski MSZ zaprzeczył, że takie spotkanie jest przygotowywane.
"Takie spotkanie nie jest wypracowywane" - usłyszała agencja TASS w rosyjskim MSZ.
O tym, że spotkanie Czaputowicza i Ławrowa nie jest przygotowywane, poinformowała również - powołując się na źródło w resorcie dyplomacji - agencja RIA Novosti.
Co więcej - jak poinformował rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow - w planach Władimira Putina nie było w tamtym momencie odwiedzin w Smoleńsku 10 kwietnia.
Cztery dni później natomiast dziennikarze RMF FM ustalili, że kancelarie prezydenta i premiera nie będą na siłę organizować wyjazdu do Katynia i Smoleńska - oraz że polskie władze szykują alternatywne scenariusze, bowiem spodziewają się, że Rosjanie zablokują nam organizację uroczystości rocznicowych na terenie Rosji - albo zorganizują jakąś prowokację.
Pierwszy scenariusz mówił o organizacji w Warszawie dużych uroczystości z udziałem gości z zagranicy: wszystkich tych, z którymi Rosja ma "na pieńku", a więc np. polityków z Ukrainy, Gruzji i krajów nadbałtyckich. Drugi mówił o organizacji takich obchodów gdzieś na Wschodzie.