Czy Władimir Putin wyrzeknie się Józefa Stalina? - pyta na swojej stronie internetowej dziennik "Moskowskij Komsomolec". W ten sposób rosyjska gazeta zapowiada kwietniowe spotkanie szefa rządu Rosji z premierem Polski Donaldem Tuskiem w Lesie Katyńskim koło Smoleńska. Putin i Tusk przyjadą do Katynia, aby w 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach wspólnie uczcić ich pamięć.

REKLAMA

Katyń jest prawdopodobnie najboleśniejszym problemem, jaki Rosja odziedziczyła po ZSRR - ocenia autor publikacji, znany rosyjski dziennikarz zajmujący się tematyką historyczną, Leonid Mleczin. I w Polsce, i w Rosji czeka się na to, co powie szef naszego rządu - podkreśla Mleczin i dodaje: Nadszedł czas, aby podjąć ostateczne decyzje dotyczące losu tej spuścizny.

Publicysta przypomina, że szef grupy dochodzeniowej Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, która prowadziła śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej, za winnych uznał Stalina, jego współtowarzyszy z Politbiura, szefów NKWD i bezpośrednich wykonawców egzekucji. Wydawało się, że powstały warunki do postawienia kropki w tej tragedii, która skłóca Rosję i Polskę. Jednak stało się to, co tylko pogorszyło sytuację! W 2004 roku sprawę umorzono z powodu śmierci winnych. Co więcej - materiały śledztwa utajniono. Sprawiło to, że nasiliły się rozmowy o tym, że Rosja ukrywa stalinowskie zbrodnie - podkreśla Mleczin.

Co teraz może powiedzieć nasz premier, gdy spotka się z Polakami? - pyta autor. Zauważa, że ostrożne, dozowane przyznania winy padły już z ust przedstawicieli rosyjskiego rządu 10 lat temu, gdy otwierano zespoły memorialne w Katyniu i Miednoje. Według Mleczina ograniczenie się teraz do abstrakcyjnego potępienia "nieludzkiej machiny totalitaryzmu" bez wymienienia nazwisk będzie równoznaczne z przekazaniem katyńskiej spuścizny następnemu pokoleniu. Publicysta przestrzega, że nieudana byłaby formuła powiązania Katynia z losem czerwonoarmistów, którzy dostali się do niewoli po przegranej wojnie z Polską w 1920 roku i którzy zmarli w obozach jenieckich.

Co można więc zrobić? - pyta i odpowiada: Skierować przygotowany przez Główną Prokuraturę Wojskową akt oskarżenia do Sądu Najwyższego, aby wydał ostateczny werdykt. Zdaniem Mleczina innym wariantem mogłoby być wskazanie winnych i danie politycznej oceny tej zbrodni przez Dumę Państwową lub prezydenta Rosja. W ten sposób w historii, która zaczęła się 70 lat temu, postawiona zostałaby kropka - wskazuje.

Mleczin uznaje za bluźnierstwo sugerowanie, że powiedzenie prawdy o zbrodni popełnionej w Katyniu obrazi pokolenie wojenne. To nie ma nic wspólnego z Wielką Wojną Ojczyźnianą. Żołnierze, którzy walczyli na frontach, i robotnicy zaplecza, nie mają żadnego związku z tą zbrodnią - zaznacza. I właśnie w interesie państwa leży oddzielenie zbrodniarzy od narodu, weteranów. A ukrywanie masowego mordu wygląda na współudział - przestrzega. Dlaczego Rosjanie wobec całego świata powinni dzielić ze stalinowskimi zbrodniarzami odpowiedzialność za to, czego nie uczynili? - dodaje.

Publicysta podkreśla, iż najważniejsze jest to, że nie można w nieskończoność przekazywać tej tragicznej spuścizny nowym pokoleniom. Czekam na to, by przywódcy Rosji powiedzieli, że czas nabrać odwagi, uporać się z katyńskim spadkiem i przezwyciężywszy przeszłość, iść naprzód - konkluduje w "Moskowskim Komsomolcu".