Bez przełomu i bez gazu. Tak najkrócej podsumować można moskiewski szczyt. Sukcesu nikt chyba się nie spodziewał, bo jedyną głową państwa, która odpowiedziała na zaproszenie był przywódca Armenii. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew ogólnikowo zaproponował stworzenie międzynarodowego mechanizmu, uniemożliwiającego powstanie takich sytuacji, jak obecny kryzys gazowy.

REKLAMA

Ta konfliktowa sytuacja powinna być jak najszybciej rozwiązana, nie patrząc na niepowodzenie dotychczasowych starań - powiedział Dmitrij Miedwiediew. Rosyjski prezydent poinformował, że rozmowy w sprawie wznowienia dostaw gazu będą kontynuowane, a jego kraj chce przesyłać surowiec do Europy jak najszybciej.

1 stycznia Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę, uzasadniając to brakiem kontraktu na 2009 rok i długami Naftohazu za paliwo dostarczone w 2008 roku. Negocjacje między Gazpromem i Naftohazem zostały zerwane 31 grudnia. Strona ukraińska nie zgodziła się na cenę, zaproponowaną przez rosyjskiego monopolistę. Zakwestionowała też wysokość zadłużenia, którego zwrotu zażądał Gazprom.

7 stycznia rosyjski koncern przerwał tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy do innych krajów Europy, co z kolei uzasadnił bezprawnym przejmowaniem tego surowca przez stronę ukraińską i wyłączeniem przez nią rurociągów, którymi transportowane było rosyjskie paliwo. Ukraina zaprzeczyła, by kradła gaz przeznaczony dla innych odbiorców europejskich, a odpowiedzialnością za przerwanie tranzytu rosyjskiego paliwa obarczyła Gazprom.

Mimo presji ze strony Unii Europejskiej, Rosja i Ukraina nie kwapią się do wznowieniem przesyłu rosyjskiego gazu do Europy przez ukraińskie terytorium.