Monica Lewinsky, była stażystka w Białym Domu wyznała w amerykańskim magazynie "Vanity Fair", że "głęboko żałuje" swojego romansu z amerykańskim prezydentem Billem Clintonem. 40-letnia obecnie Lewinsky napisała, że Clinton "wykorzystał ją", choć sama przyznaje, że do wszystkiego doszło za obopólną zgodą.
We fragmentach artykułu w "Vanity Fair", udostępnionych przed jego publikacją, Lewinsky pisze, że wciąż jest rozpoznawana jako bohaterka skandalu, a jej nazwisko szargane w popkulturze i mediach.
Ja sama głęboko żałuję tego, co się wydarzyło między mną a prezydentem Clintonem - pisze Lewinsky i dobitnie podkreśla: Pozwólcie, że powiem to jeszcze raz: Ja, ja sama. Żałuję. Głęboko. Tego-co-się-stało.
W 1998 roku, kiedy wybuchł skandal, Republikanom nie udało się usunąć Clintona z urzędu na podstawie zarzutu, że prezydent kłamał w sprawie seksu ze stażystką. Clinton pod przysięgą zaprzeczył, jakoby łączyły go z Lewinsky związki seksualne. Wniosek o pozbawienie go urzędu (impeachment) złożony w Senacie nie uzyskał w 1999 r. stosownej większości. Ostatecznie jednak prezydent został zmuszony do przyznania, iż świadomie wprowadził w błąd sąd przysięgłych w sprawie romansu. Doczekał końca kadencji w 2000 roku.
Na krótki czas po stażu w administracji Lewinsky zajęła się projektowaniem torebek oraz prowadzeniem amerykańskiego randkowego reality show. Potem przeniosła się do Londynu, gdzie ukończyła w 2006 roku London School of Economics na Wydziale Psychologii Społecznej. Twierdzi, że miała trudności w znalezieniu pracy w USA ze względu na dawny skandal.
Lewinsky pisze, że cierpiała upokorzenie m.in. dlatego, że zrobiono z niej kozła ofiarnego, by chronić prezydenta. Według niej "administracja Clintona, sługusy prokuratora, działacze po obu stronach sceny politycznej i media napiętnowały ją". I to piętno do mnie przylgnęło, ponieważ wyciśnięto je z wielką siłą - dodaje.
Kiedy w 2004 roku były prezydent w autobiografii "Moje życie" (My Life) swoją niewierność małżeńską nazwał "straszliwym błędem moralnym", Lewinsky oskarżyła go o próbę "zniszczenia jej" poprzez scharakteryzowanie ich romansu jako "czegoś złego i brudnego". Argumentowała, że - wbrew twierdzeniom Clintona - łączyło ich wzajemne uczucie. Wypowiedzi byłego prezydenta utrudniły jej - jak stwierdziła - wieloletnie próby przezwyciężenia i zerwania z przeszłością oraz ułożenia sobie życia na nowo. Zdaniem Lewinsky, Clinton "poniżył nie tylko nią, ale także jej rodzinę i przyjaciół".
Lewinsky w swojej wypowiedzi dla "Vanity Fair" twierdzi, że po tych wszystkich latach chce przerwać milczenie, aby w swojej przeszłości "odnaleźć cel" do działania. Być może, dzieląc się swoją historią - pomyślałam - będę w stanie pomóc innym w najczarniejszych chwilach przeżywanego przez nich upokorzenia - napisała. Wyznaje, że chce włączyć się w działalność na rzecz ofiar upokorzenia w internecie i molestowania oraz "zacząć mówić na ten temat na forum publicznym".
(mpw)