Kilkaset osób przemaszerowało dziś ulicami stolicy Mołdawii. To uczestnicy tzw. Marszu Pamięci i akcji "nieśmiertelny pułk". Część z nich - w tym były prezydent Mołdawii Igor Dodon oraz innym siedmiu deputowanych parlamentu - niosła zakazane prawnie w Mołdawii pomarańczowo-czarne wstęgi i flagi grigorijewskie.

REKLAMA

Pomarańczowo-czarne wstęgi św. Jerzego są - od czasu rozpoczęcia wojny w Donbasie w 2014 roku - uznawane w Mołdawii za symbol rosyjskiego nacjonalizmu i separatyzmu. Za publiczne ich prezentowanie grozi kara grzywny - do 9 tys. mołdawskich lejów, stanowiących równowartość 450 euro. Mimo to, jak donoszą mołdawskie media, dziś ulicami stolicy tego kraju przemaszerowały setki osób ze wstążkami przypiętymi do ubrań. Uczestnicy nieśli też flagi z sierpem i młotem.

Flagi grigorijewskie w Rosji symbolizują pamięć po ofiarach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Za symbol nacjonalizmu uznają je także Gruzini i Ukraińcy.

Uczestnicy marszu upamiętniającego pokonanie niemieckiego nazizmu w 1945 r. to głównie członkowie i sympatycy największych opozycyjnych ugrupowań mołdawskiego parlamentu - Partii Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM) oraz Partii Komunistów Republiki Mołdawii (PKRM). W 101-osobowej izbie mają one łącznie 31 posłów. W marszu wzięły udział przede wszystkim osoby starsze, niosące w rękach zdjęcia swoich krewnych, którzy stracili życie podczas II wojny światowej. Wielu ekspertów uważa jednak, że dzisiejsze spotkanie w Kiszyniowie, podobnie jak niedawne protesty na ulicach stolicy, inspirowane były prorosyjską partią Sor, której ma zależeć na destabilizacji państwa pod obecnymi, proeuropejskimi rządami.

Media podkreślają również, że politycy opozycji, którzy przypięli wstążki św. Jerzego do ubrań, w najbliższych dniach powinni zostać ukarani.

Zgodnie z mołdawskim prawem za symbol rosyjskiej inwazji na Ukrainę poza wstążką św. Jerzego uważane są też litery "Z" i "V", które siły podległe Moskwie umieszczają na pojazdach i odzieży podczas ataku na sąsiedni kraj.