Po 2020 roku Polska dostanie mniej pieniędzy z unijnego budżetu. Jest pierwszy dokument Komisji Europejskiej w tej sprawie. Dotarła do niego nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska – Borginon. Dokument zatytułowany jest „Wieloletnie Ramy Finansowe po 2020. Priorytety i podejście” (MFF Post 2020 - Priorities and approach).

REKLAMA

W dokumencie Bruksela stwierdza, że w związku z Brexitem i nowymi wyzwaniami, będzie mniej pieniędzy w unijnym budżecie. Daje do zrozumienia, że nie da się utrzymać na obecnym poziomie wydatków na fundusze strukturalne (z których najbardziej korzysta Polska) i wspólną politykę rolną (także w dużym stopniu korzystają z tego nasi rolnicy). Należy zadać pytanie, czy obecny poziom wydatków w dwóch głównych programach budżetu UE, tj. we Wspólnej Polityce Rolnej (39 proc. wydatków w 2015 r.) i funduszach strukturalnych (36 proc.) powinny zostać utrzymane - napisano w dokumencie.

Komisja Europejska chce wprowadzić także nowe priorytety budżetowe na kwestie związane z migracją czy obronnością, co oznacza, że jeżeli Polska nie będzie uczestniczyć w tych politykach, otrzyma mniej pieniędzy. A Polska na razie odrzuca unijne prawo w sprawie relokacji uchodźców i nie podjęła decyzji w sprawie przystąpienia do tworzącej się wspólnej, europejskiej obronności (PESCO).

Bruksela zamierza także wprowadzić większą "elastyczności", czyli możliwość szybkiego przesuwania (odbierania?) funduszy na te nowe cele, jeżeli kraj ich nie wydaje. "Elastyczność", w żargonie unijnym, może być różnie rozumiana. Dla Polski to przede wszystkim zagrożenie przesuwaniem środków, na przykład, miedzy funduszami strukturalnymi a innymi programami finansowanymi przez UE - na przykład funduszem obronnym czy programami edukacyjnymi.

Poza wyzwaniem, jakim jest Brexit, obecna struktura wieloletnich ram finansowych nie odzwierciedla nowych priorytetów, które pojawiły się w ostatnich latach takich, jak wewnętrzne i zewnętrzne bezpieczeństwo, obrona i migracja - czytamy w dokumencie - dlatego rekonfiguracja jest nieunikniona.

Komisja Europejska proponuje także inną zmianę. Zamiast 7-letniej perspektywy budżetowej, chce wprowadzić 5-letnią. To będzie rewolucja budżetowa - mówi jeden z urzędników - dodatkowo ułatwi to zarówno przesuwanie, jak i odbieranie środków. W krótszym czasie można mniej zaplanować. "5-latce" trudniej będzie także przygotować i rozliczyć duże projekty na kilka miliardów euro (chodzi między innymi o projekty dotyczące dróg). W tej sytuacji łatwiej będzie zarzucić Polsce na przykład nieudolność w wydatkowaniu, a potem przesunąć środki na przykład na migrację.

To pierwszy dokument KE w sprawie przyszłego budżetu. Został on zaprezentowany unijnym komisarzom w zeszłym tygodniu. W dokumencie nie ma żadnych odniesień, co do możliwości uszczuplania pieniędzy dla krajów, które nie przestrzegają praworządności czy nie przyjmują uchodźców taką groźbę formułował m.in. szef KE Jean Claude Juncker). Jednak - jak zauważa jeden z urzędników KE w rozmowie z dziennikarką RMF FM - to dopiero początek dyskusji i "już widać, że jest myślenie, jak wprowadzić mechanizm szybszego przesuwania czy odbierania środków, który można stosować także wobec krajów, które nie wywiązują się ze swoich zobowiązań".

APA