Sąd w Mińsku utrzymał w mocy wyrok 4,5 roku kolonii karnej dla szefa Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Alesia Bialackiego - poinformowało Radio Swaboda. Sąd odrzucił tym samym apelację Bialackiego.
Po ogłoszeniu wyroku obrończyni praw człowieka Taciania Rawiaka powiedziała, że przyjaciele "Wiasny" jadą teraz do biura organizacji wywozić rzeczy. Uprawomocnienie się wyroku oznacza, że w każdej chwili biuro może zostać zapieczętowane.
Adwokat Bialackiego Źmicier Łajeuski zapowiedział, że odwoła się od wyroku do sądu wyższej instancji.
Obrońca praw człowieka Uładzimier Łabkowicz ocenił, że sposób rozpatrzenia apelacji "był odzwierciedleniem bezprawia panującego na Białorusi". Ten proces pokazał, że władzom nie są potrzebne dowody - dodał.
Prokurator Kirył Czubkawiec oświadczył podczas dzisiejszej rozprawy, że wina skazanego została dowiedziona, wobec czego należy utrzymać wyrok w mocy. Jak podkreśla Radio Swaboda, Czubkawiec był oskarżycielem także na procesach byłych kandydatów na prezydenta Białorusi Mikoły Statkiewicza oraz Dźmitrija Wusa i jest objęty zakazem wjazdu do Unii Europejskiej.
Sam Bialacki, którego nie było na dzisiejszej rozprawie, nie przyznawał się w sądzie do winy. Oceniał też, że wyrok ma motywy polityczne, ponieważ "Wiasna" pomagała osobom represjonowanym na Białorusi z przyczyn politycznych.
Wczoraj Białoruski Komitet Helsiński złożył w sądzie opinię prawną, w której napisano, że wyrok dla Bialackiego "jest bezprawny i podlega uchyleniu, zaś sprawa umorzeniu". Aby uznać Bialackiego za winnego popełnienia wspomnianego przestępstwa, należało dowieść, że środki pieniężne przekazane na jego konta otwarte na terytorium banków-nierezydentów są jego osobistym dochodem, od którego powinien odprowadzić podatek dochodowy, czego nie uczyniono - podkreślił Komitet.
24 listopada ubiegłego roku sąd skazał Bialackiego na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Bialacki miał także stracić swój majątek za zatajenie dochodów wyjątkowo dużej wysokości. Nakazano mu też zapłacenie państwu 757,5 mln rubli białoruskich (ok. 90 tys. dol.). Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Właśnie Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.
18 stycznia żona Bialackiego, Natalla Pinczuk, przelała zasądzoną sumę na konto sądu. Pieniądze pochodziły ze zbiórki zorganizowanej przez białoruskich obrońców praw człowieka. Liczono, że przekazanie pieniędzy wpłynie na sposób rozpatrzenia apelacji.
Skazanie Bialackiego potępiły: Rada Europy, Parlament Europejski i OBWE. Wezwały do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia i rehabilitacji działacza oraz wszystkich innych więźniów politycznych na Białorusi. Wyrok ostro potępił też polski MSZ