Francuska minister kultury Fleur Pellerin powiedziała w wywiadzie telewizyjnym, że od kiedy dwa lata temu objęła stanowisko rządowe, prawie nie ma czasu na czytanie dla przyjemności. Jej wyznanie wywołało w kraju skrajne reakcje: od zrozumienia po oburzenie.
Pani minister, zapytana kilka dni temu w programie telewizyjnym o swoją ulubioną książkę tegorocznego literackiego noblisty Francuza Patricka Modiano, odparła, że jest zbyt zajęta, by czytać. Bez żadnego problemu przyznaję, że w ciągu dwóch ostatnich lat nie miałam czasu czytać.(...) Czytam dużo notatek, wiele dokumentów prawnych, depesz AFP, ale (dla przyjemności) czytam bardzo mało - tłumaczyła.
Kilka minut wcześniej Fleur Pellerin powiedziała, że miała przyjemność zjeść lunch z francuskim pisarzem, gdy ogłoszono już, że został tegorocznym noblistą.
Bez zrozumienia wyznanie przyjął marokański pisarz, piszący w języku francuskim, Tahar Ben Jelloun, który oświadczył, że "minister kultury powinna być zanurzona w świecie literatury" i ubolewał, że "żyjemy w czasach, w których kulturę traktuje się po macoszemu".
Większym pobłażaniem wykazali się niektórzy internauci cytowani przez serwis BBC. Najgorsze, że gdyby Fleur Pellerin powiedziała, że spędza wieczory nad książką, wielu wytknęłoby jej, że nie dość pracuje - głosi jeden z komentarzy na Twitterze.
Fleur Pellerin jest członkiem francuskiego rządu od 2012 roku. W rządach Jean-Marca Ayrault odpowiadała m.in. za małe i średnie przedsiębiorstwa i gospodarkę cyfrową. Po przetasowaniach z sierpnia 2014 roku stanęła na czele resortu kultury w gabinecie Manuela Vallsa.
(mpw)