Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew odpiera zarzuty, że podczas wczorajszych wyborów parlamentarnych doszło do poważnych naruszeń prawa wyborczego. Wybory były "uczciwe, sprawiedliwe i demokratyczne" - uważa Miedwiediew.
Wszyscy mówią, że władze bez ograniczeń ingerowały w wybory, ale gdzie są na to dowody? - zapytał prezydent cytowany przez agencję Interfax.
Krążące po internecie nagrania, dokumentujące przykłady naruszania prawa wyborczego, Miedwiediew określił jako niewiarygodne. Mówi się o jakichś okropnych scenach, ale tam w ogóle nic nie widać - powiedział. Dodał, że mimo to odpowiednie instytucje zbadają podobne doniesienia. Wg niego, nawet jeżeli dochodziło do nieprawidłowości, to nie zaważyły one na wyniku wyborów.
Prezydent zdecydowanie zaprzeczył, jakoby rządząca partia Jedna Rosja, która zdobyła w niedzielę ponad 49 proc. głosów, miała uprzywilejowany dostęp do mediów publicznych kosztem innych ugrupowań. Rozmawiałem z szefami innych partii w Dumie Państwowej, żaden się nie skarżył - oświadczył Miedwiediew.
Młodzieżówka Jednej Rosji już świętuje wygranie wyborów.
Zdaniem międzynarodowych obserwatorów, obrońców praw człowieka w Rosji oraz części partii opozycyjnych, podczas wyborów do Dumy, które odbyły się w niedzielę, doszło do licznych i rażących naruszeń prawa wyborczego.
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) poinformowała, że wybory parlamentarne w Rosji były wypaczone z korzyścią dla partii premiera Władimira Putina i skażone widomymi manipulacjami przy urnach i podczas liczenia głosów.