„Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki całować chcę” - śpiewał słynny tenor Jan Kiepura. Okazuje się jednak, że brunetki i blondynki, a prawdopodobnie i te rude raczej chcą całować nie tenorów, ale mężczyzn o niższym głosie.
Te złe dla panów z wysokim C wieści to wynik badań pierwotnej społeczności zbieraczy i łowców Hadza z Tanzanii. To plemię nie zna zdobyczy cywilizacji, żyje prawie tak, jak ludzie 200 tysięcy lat temu. Okazuje się, że mężczyźni dysponujący niższym głosem mają tam przeciętnie więcej dzieci. Wszystko ze względu na to, że cieszą się u kobiet - powiedzmy to szczerze - większym wzięciem. Takich mężczyzn odbierają one jako bardziej seksownych, zdrowszych, bardziej dominujących.
To uzasadnione, gdyż niższy głos to zwykle oznaka wyższego poziomu testosteronu w organizmie. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda przypuszczają, że być może to właśnie powód, dla którego na drodze ewolucji mężczyźni w ogóle wykształcili niższy od kobiet głos. Taki głos daje im większe szanse na potomstwo i tym samym przekazanie własnych genów następnym pokoleniom. A panom o głosie tenora, cóż... pozostaje tworzenie romantycznego nastroju przy użyciu nagrań Barry'ego White'a. Podobno działają niezawodnie.