Zamaskowani przestępcy zablokowali ruchliwą ulicę w portowym mieście Boca del Rio nad Zatoką Meksykańską. Na oczach przerażonych kierowców porzucili 35 ciał swoich ofiar, prawdopodobnie członków wrogiego gangu.
Zwłoki były ułożone w dwóch ciężarówkach oraz na podłodze w przejściu podziemnym niedaleko centrum handlowego w Boca del Rio, mieście położonym na wschodzie stanu Veracruz. Wśród ofiar było 23 mężczyzn i 12 kobiet. Prawdopodobnie byli to członkowie kartelu narkotykowego Los Zetas i zostali zamordowani przez gangsterów z konkurencyjnej organizacji Golfo. Obie grupy od roku toczą ze sobą krwawe walki o kontrolę nad Veracruz.
Lokalne media podały, że wśród zabitych byli więźniowie, którzy zbiegli w poniedziałek z trzech zakładów karnych. Prokuratura nie potwierdziła jednak tej informacji.
Wojny gangów zbierają w Meksyku krwawe żniwo. Od 2006 roku, kiedy prezydent Felipe Calderon wysłał wojsko do walki z kartelami, w wyniku przemocy związanej z narkotykami zginęło w tym kraju ponad 42 tys. osób.
W poniedziałek prezydent Calderon powiedział w Nowym Jorku, że krwawe starcia z kartelami to cena, jaką Meksyk płaci za sąsiedztwo z USA. Mieszkamy w tym samym budynku. Naszym sąsiadem jest największy konsument narkotyków na świecie. I wszyscy chcą sprzedawać mu narkotyki poprzez nasze drzwi i nasze okna - wyjaśnił prezydent.