Aż 100 tysięcy kurcząt padło na kurzej fermie koło Homla na Białorusi. Według tamtejszych mediów, powołujących się na inspekcję sanitarną, wykluczono ptasią grypę. Nie stwierdzono też innych infekcji. Specjaliści zapewniają, że nie ma zagrożenia dla ludzi.

REKLAMA

Martwe ptaki znaleziono w niedzielę, ale wciąż nie jest jasne, dlaczego padły. Pojawiają się sugestie, że powodem kurzego pomoru były zatrucie paszami, produkowanymi w kombinacie.

- Albo była jakaś awaria elektryczności i wysiadła wentylacja, albo doszło do zatrucia - uważa lekarz weterynarii doktor Adam Szymaniak. Dziennik „Sowietskaja Biełorussia” zapewnia, że pomór nie ma nic wspólnego z ptasią grypą.