Polak Mariusz O. nie stanie przed sądem dla dorosłych, by odpowiedzieć za zabójstwo młodego Belga Joe Van Holsbeecka - postanowił sąd apelacyjny w Brukseli, potwierdzając wcześniejszy wyrok sądu dla nieletnich w tej sprawie.
W przeciwieństwie do drugiego z domniemanych sprawców głośnego zabójstwa, Adama G., Mariusz O. będzie sądzony przez sąd dla nieletnich. Oznacza to, że nie będzie miał procesu, nie grozi mu kara więzienia i maksymalnie do osiągnięcia wieku 20 lat, czyli jeszcze przez niecałe 2,5 roku, będzie przebywał w zakładzie poprawczym Braine-le-Chateau pod Brukselą.
Decyzja w pierwszej instancji zapadła 29 marca, ale została
natychmiast zakwestionowana przez prokuraturę, która domagała się odesłania sprawy do sądu dla dorosłych. Sąd apelacyjny uznał
jednak, że pobyt w zakładzie poprawczym może przynieść oczekiwane skutki.
Adamowi G. przed sądem przysięgłych za umyślne zabójstwo
połączone z rabunkiem grozi kara do 30 lat więzienia. Obaj byli w chwili popełnienia zarzucanego im czynu nieletni: Mariusz O. miał 16 lat, Adam G. - 17.
Morderstwo, do którego doszło 12 kwietnia zeszłego roku w zatłoczonej hali Dworca Centralnego w Brukseli, poruszyło belgijską opinię publiczną. Kilka dni później w marszu przeciwko przemocy w Brukseli wzięło udział 80 tys. osób.
Podczas rozprawy na początku marca obrońcy cytowali opinie
biegłych, według których Mariusz O. jest osobą "spokojną i
nieskłonną do przemocy". Odrzucili główną tezę prokuratury, jakoby Mariusz był inicjatorem tragicznie zakończonej kradzieży
odtwarzacza MP3, choć to Adam G. zadał nastolatkowi śmiertelne
ciosy nożem, co zarejestrowały kamery przemysłowe na dworcu.
W śledztwie Mariusz O. całkowitą odpowiedzialnością za zbrodnię
obciążył Adama G. i odmówił przyznania się do współudziału w
morderstwie; do dziś twierdzi, że nie widział w ręku wspólnika
noża, którym zostały zadane śmiertelne ciosy i którego nie
odnaleziono.