Belgia żyje dziś wizytą w sądzie pedofila i mordercy dzieci Marca Dutroux. To najbardziej znienawidzony przestępca, skazany w 2004 roku na dożywocie. Dutroux chce opuścić więzienne mury.
Marc Dutroux ma pojawić się w sądzie, żeby domagać się zwolnienia warunkowego. Będzie żądał elektronicznej bransoletki w zamian za pobyt w więzieniu.
120 policjantów będzie pilnować okolicy brukselskiego Pałacu Sprawiedliwości. Na środki bezpieczeństwa wydano 50 tysięcy euro. Rozprawa odbędzie się za zamkniętymi drzwiami, lecz władze spodziewają się manifestacji przeciwników złagodzenia kary dla pedofila. Wyrok w tej sprawie zapadnie nie wcześniej niż za 15 dni.
W Belgii ponownie wybuchła polemika w sprawie zwolnień warunkowych. Rodziny ofiar nie zamierzają się stawić na rozprawę.
Dutroux jest odpowiedzialny za śmierć czwórki dzieci: w tym dwóch 8-letnich dziewczynek Julii i Melissy, porwania, gwałty i tortury w latach 1995-1996.
Po aresztowaniu Dutroux wielu Belgów było przekonanych, że władze tuszowały jego akty przestępcze, bo w pedofilski skandal były zamieszane osoby na najwyższych szczeblach władzy. Nigdy jednak tego nie udowodniono.
Ulicami Brukseli w proteście przeciwko inercji władz przeszedł 300 tysięczny tzw. Biały Marsz.
Głośny proces sądowy odbył się w roku 2004. Podczas rozpraw dochodziło do wielu niejasności, co wywołało skandal i przyczyniło się do reformy belgijskiego wymiaru sprawiedliwości.