Trener piłkarskiej reprezentacji Argentyny Diego Maradona wpadł we wściekłość, widząc stan boiska, na którym jego zespół ma rozegrać w sobotę mecz z Kolumbią w eliminacjach mistrzostw świata 2010. Płyta została zniszczona niedawnym koncertem grupy rockowej "Wszy" (Los Piojos). Show weteranów argentyńskiego rocka obejrzało około 40 tysięcy osób.
To katastrofa. Miałem nadzieję znaleźć inny stadion, ale oznajmiono mi, że tylko obiekt River Plate ma licencję FIFA. Nie przeszkadza mi to, że klub River Plate chce zarobić, ale uważam, że powinni wybrać bardziej właściwy termin koncertu - mówił dziennikarzom zdenerwowany Maradona.
Sprowadziliśmy do kraju Lionela Messiego, Sergio Aguero, Javiera Mascherano, Fernando Gago i poprosiliśmy piłkarzy, którzy kosztują miliony euro, by zagrali na zniszczonym boisku. To żałosne, że musimy tam grać - dodał trener reprezentacji.
Argentyna, pokonana przez Boliwię aż 6:1 w meczu na wysokości ponad 3500 m npm, musi wygrać sobotnie spotkanie, by poprawić swą lokatę w grupie (10 drużyn) Ameryki Południowej eliminacji MŚ 2010. Obecnie zajmuje czwarte miejsce w tabeli z 19 punktami zdobytymi w 12 meczach. To ostatnia pozycja, zapewniająca awans do finałów MŚ w RPA. Piąte oznaczałoby dwumeczowy baraż z czwartym zespołem eliminacji strefy CONCACAF.