"Były problemy z bezpieczeństwem" – oświadczył szef policji w Narze, gdzie dwa dni temu zamordowano byłego premiera Japonii Shinzo Abego. W tym kraju zorganizowano dziś wybory do Izby Radców, czyli izby wyższej parlamentu. Według sondaży wygra je rządząca prawicowa Partia Liberalno-Demokratyczna obecnego premiera Fumio Kishidy.

REKLAMA

Były premier Japonii Shinzo Abe został postrzelony w piątek z bliskiej odległości w zachodniej prefekturze Nara podczas przemówienia przed wyborami do izby wyższej. 41-letni Tetsuya Yamagami podszedł do polityka od tyłu i oddał dwa strzay. Rannego Shinzo Abe przetransportowano helikopterem do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili jego śmierć.

Po tragicznym zdarzeniu japońska policja przyznała, że w ochronie byłego premiera i sposobie zabezpieczenia jego wiecu były luki.

Nie można zaprzeczyć, że były problemy z bezpieczeństwem - przyznał szef policji w Narze, Tomoaki Onizuka.

Nie miałem większych wyrzutów sumienia i żalu odkąd zostałem policjantem w 1995 roku - podkreślił, obiecując przeprowadzenie "dokładnego śledztwa w tej sprawie".

Motywy zamachowcy

Według źródeł rządowych, Yamagami to były członek morskich Sił Samoobrony Japonii, jak formalnie nazywają się siły zbrojne tego kraju. Również sam podejrzany przyznał się do służby w Siłach Samoobrony. Jak przekazała policja, w momencie przeprowadzenia zamachu był bezrobotny.

Mężczyzna przyznał się do zabójstwa byłego premiera, ale zeznał, że nie miało ono podłoża politycznego. Policji powiedział, że początkowo planował zabić przywódcę grupy religijnej, która jego zdaniem doprowadziła do bankructwa jego matkę poprzez wyłudzanie darowizn - informowała w sobotę agencja Kyodo, powołując się na japońskie źródła śledcze.

41-letni Tetsuya Yamagami zeznał również, że żywił urazę do Abe, uważając, że były premier promował przestępczą grupę religijną. Policja na razie nie ustaliła, czy organizacja, o której mówił Yamagami, rzeczywiście istnieje.

W domu mężczyzny mundurowi znaleźli m.in. materiały wybuchowe.

Bezprecedensowa zbrodnia

Zamach na 67-letniego Abego to pierwsze zabójstwo urzędującego lub byłego premiera Japonii od lat 30. XX wieku. W tym kraju niezwykle rzadko dochodzi do aktów przemocy z wykorzystaniem broni palnej, która jest w tym kraju ściśle regulowana.

Tetsuya Yamagami najprawdopodobniej broń wykonał samodzielnie. Metalowe rury i drewniane elementy owinął czarną taśmą izolacyjną.

Wiadomo, że strzelaniny zdarzają się w Stanach Zjednoczonych, ale nie w Japonii, która ma jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących posiadania broni palnej - komentował w internetowym radiu RMF24 Paweł Behrendt, ekspert do spraw Japonii z Instytutu Boyma.

W Japonii na pewno nie zmieni się prawo w zakresie dostępu do broni palnej. Bo to jedno z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Ostatnie dane, jakie mamy z roku 2020, mówią, że wtedy doszło do 21 zatrzymań w kraju, który ma blisko 130 milionów mieszkańców. 21 osób zostało zatrzymanych z powodu przestępstw popełnionych z użyciem broni palnej, z czego 12 przypadków dotyczy yakuzy, czyli japońskiej mafii. Widzimy, że tutaj skala jest bardzo mała - dodał.

Wybory w cieniu zamachu

W związku z zamachem na krótko przerwano w piątek kampanię wyborczą do Izby Radców, czyli izby wyższej parlamentu. W sobotę toczyła się już ona normalnym trybem, chociaż przy wzmożonych środkach bezpieczeństwa. Ucznia i protegowanego zamordowanego Shinzo Abego, premiera Fumio Kishidę, który wystąpił w przeddzień wyborów na wiecu, chroniły liczne oddziały policji, a wszystkich uczestników wiecu poddano badaniu wykrywaczem metali. Polityk potępił "barbarzyński atak" na jego byłego mentora. Podkreślił wagę "obrony wolnych i równych wyborów, które są fundamentem demokracji".

Nigdy nie poddamy się przemocy - oświadczył.

Lokale wyborcze otwarto o godz. 7 rano czasu lokalnego (24 w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego) i zamknięto godz. 20 (13 czasu polskiego).

Wybory do izby wyższej parlamentu, mającej mniejsze prerogatywy od izby niższej, tradycyjnie uważane są za rodzaj referendum zaufania do partii sprawujących aktualnie władzę. Według ostatnich sondaży bardzo dobry wynik i zwycięstwo powinny przypaść rządzącemu blokowi Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD) i partii Komeito premiera Fumio Kishidy.

Polityk niegdyś zaliczany do "gołębi" w łonie PLD, obecnie przesunął się na prawo i opowiada się za wzmocnieniem sił zbrojnych. Uważa też, że obecna pacyfistyczna konstytucja zawiera "przestarzałe i zbędne elementy".

Zdaniem obserwatorów zabójstwo Abego dodatkowo przysporzy głosów blokowi PLD-Komeito, bowiem wyborcy będą chcieli w ten sposób wyrazić im swoją solidarność i poparcie w tej trudnej chwili.

Według sondaży PLD powinna uzyskać co najmniej 60 ze 125 miejsc w Izbie Radców (obecnie ma ich 55). 69 miejsc dałoby PLD samodzielną większość.