Prezydent Libanu Emile Lahud ogłosił stan wyjątkowy i powierzył armii kontrolę nad bezpieczeństwem w państwie. Nastąpiło to na kilka godzin przez zakończeniem jego kadencji. Libański rząd uznał decyzję prezydenta za „nieważną”.
Podczas piątkowej sesji poświęconej wyborowi nowego prezydenta nie udało się zebrać kworum, czyli dwóch trzecich deputowanych. Po raz kolejny wybory zostały odłożone – tym razem do 30 listopada.
Przyczyną problemów jest brak porozumienia prosyryjskich ugrupowań opozycyjnych z rządzącą antysyryjską koalicją w sprawie kompromisowego kandydata na to stanowisko.
Odejście Lahuda z urzędu, bez wyboru jego następcy, może stworzyć niebezpieczną próżnię polityczną. Oznaczałoby to powrót chaosu i bardzo prawdopodobny ponowny wybuch zamieszek w kraju, który wciąż nie może przezwyciężyć skutków wojny domowej z lat 1975-90.
Mediacja dyplomacji francuskiej, której celem było doprowadzenie do ugody między rządzącą koalicją i opozycją, zdominowaną przez radykalny szyicki Hezbollah, zakończyła się fiaskiem.