To nasza ziemia. Prezydent Rosji nie potrzebuje niczyich rad, gdy decyduje o tym, który region Rosji odwiedzi - tak szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow skomentował oświadczenie Japonii w sprawie Wysp Kurylskich. Tokio przestrzegło prezydenta Dmitrija Miedwiediewa przed kolejnymi wizytami na spornym terytorium.

REKLAMA

Odpowiedź Moskwy była krótka. Nie potrzebujemy żadnych rad w tej kwestii - oświadczył Siergiej Ławrow.

Miedwiediew w poniedziałek przyleciał na wyspę Kunaszyr - jedną ze spornych wysp - co wywołało bardzo ostrą reakcję Tokio. Z kolei dzień później szef rosyjskiej dyplomacji poinformował, że prezydent Rosji ma zamiar odwiedzić także inne wyspy z łańcucha Kurylów i planuje też dalsze inwestycje na archipelagu. I na to Japonia zareagowała ostrzeżeniem.

Prasa japońska, która rozgorzałemu na nowo sporowi poświęca dużo miejsca, zasugerowała w środę, że podróż prezydenta Miedwiediewa na sporne Kuryle może być próbą tworzenia przez niego wizerunku "silnego przywódcy" przed wyborami prezydenckimi w 2012 roku. Dziennik "Yomiuri Shimbun" uważa wręcz, że na rosyjskiej scenie politycznej trwa próba sił między Władimirem Putinem a Miedwiediewem przed wyborami prezydenckimi. Zdaniem gazety, gdy nadejdzie pora decyzji, który z nich ma wysunąć swą kandydaturę na prezydenta, najważniejszym czynnikiem będzie zaufanie szerokich kręgów społeczeństwa. W takim kontekście wizyta Miedwiediewa na Kurylach byłaby kolejną próbą zdobycia serc Rosjan.

Anglojęzyczny dziennik "The Japan Times" nie wyklucza natomiast, że "Chiny i Rosja zsynchronizowały nacisk na Japonię", gdyż Pekin i Tokio także mają spór terytorialny.

Japonia na konferencji w San Francisco w 1951 roku zrzekła się praw do Wysp Kurylskich. W okresie zimnej wojny uznała jednak, że traktat nie obejmuje czterech wysp, stanowiących "Terytoria Północne Japonii". Od zwrotu wysp uzależniła także zawarcie traktatu pokojowego z ZSRR po 1945 roku, którego do dziś nie podpisano. Moskwa proponowała w 1956 i 2004 roku przekazanie Japonii dwóch z czterech wysp, czego jednak Tokio nie zaakceptowało.