Siły powietrzne Rosji próbują dokonywać prowokacji nad amerykańskimi bazami w Syrii - poinformowało Dowództwo Centralne Stanów Zjednoczonych (CENTCOM), zaznaczając, że od początku marca obserwują wzrost "niebezpiecznych zachowań" rosyjskich pilotów.
Latają nad naszymi bazami uzbrojonymi samolotami bojowymi, próbując nas prowokować - powiedział gen. Michael Kurilla podczas przesłuchania przed amerykańskim Senatem.
Jest to niebezpieczne, nieprofesjonalne i nie tego oczekujemy od profesjonalnych sił powietrznych. Chcą próbować renegocjować protokoły rozwiązywania konfliktów, które łamią każdego dnia - dodał dowódca CENTCOM.
Generał skomentował również zagrożenie stwarzane ciągle przez tzw. Państwo Islamskie. Szacujemy, że w przeciągu sześciu miesięcy mogą przeprowadzić atak na amerykańskie lub europejskie cele poza Afganistanem, gdzie są obecnie skoncentrowani - ostrzegł.
Przypomnijmy, że we wtorek amerykański bezzałogowy statek powietrzny MQ-9 Reaper rozbił się po zderzeniu z rosyjskim myśliwcem Su-27 nad wodami neutralnymi Morza Czarnego.
Rzecznik Departamentu Obrony USA gen. Patrick Ryder powiedział, że jeden z myśliwców najpierw dokonał zrzutu paliwa przed dronem, a następnie zbliżył się do niego tak blisko, że uszkodził zarówno śmigło MQ-9 Reapera, jak i sam prawdopodobnie został uszkodzony.
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej potwierdziło katastrofę drona, ale nie zderzenie z rosyjskim myśliwcem. Według rosyjskiego resortu obrony, dron wszedł w niekontrolowany lot i rozbił się "w wyniku gwałtownych manewrów". Kreml stwierdził ponadto, że nie było fizycznego kontaktu między dronem a myśliwcem.
Amerykańskie władze uznały, że działania rosyjskich pilotów były niezamierzone i wynikały z "głębokiej niekompetencji". Po incydencie nad Morzem Czarnym minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu rozmawiał telefonicznie ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem.
MQ-9 Reaper to maszyny rozpoznawcze, ale mogą też przenosić uzbrojenie i wykonywać misje bojowe. Dron waży 2,2 tony, ma zasięg do 2,5 tys. km, może latać przez ponad dobę.
Dowództwo operacji specjalnych amerykańskich sił powietrznych dysponuje 50 takimi maszynami.
Również polskie lotnictwo używa reaperów. Jak informował 12 lutego wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, do Polski trafiły bezzałogowce tego typu wyleasingowane od USA w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. Dodał, że zadaniem maszyn jest m.in. prowadzenie misji rozpoznawczych na wschodniej granicy Polski.