Lokalizację baz NATO na terenie Finlandii popiera nieco ponad 40 proc. kandydatów do przyszłego parlamentu. Sprzeciwia się temu zaś ok. 35 proc. Co piąty nie ma zdania. Część obecnych posłów najbardziej skłania się ku powstaniu "ośrodka wiedzy", ukierunkowanego na region Arktyki.
Fiński parlament z wyprzedzeniem - tj. nie czekając na brakujące ratyfikacje Turcji i Węgier - zaakceptował przystąpienie kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Decyzja ta, podjęta pod koniec lutego, zbiegła się z rocznicą ataku Rosji na Ukrainę. W związku z organizowanymi 2 kwietnia wyborami, w miniony weekend rozpoczęła się przerwa w pracach parlamentu.
Najwięcej zwolenników baz NATO jest wśród kandydatów na posłów startujących z list partii centrowych. Krok ten popiera niemal trzech na czterech aspirujących do parlamentu nowej kadencji z ramienia liberalno-konserwatywnej Koalicji Narodowej (KOK).
Partia jest obecnie w opozycji do lewicowo-centrowego rządu premier Sanny Marin, ale to ona jako jedyne duże ugrupowanie od ponad dwóch dekad otwarcie opowiadała się za wejściem kraju do NATO. Od blisko dwóch lat jest też na czele sondaży przedwyborczych (nieco ponad 20 proc. poparcia).
Pozytywnie do stałej obecności NATO na terytorium Finlandii odnoszą się też politycy partii Centrum Finlandii (KESK) - obecny główny koalicjant socjaldemokratów.
Jeśli przyczyni się to do poprawy bezpieczeństwa Finlandii i będzie uzasadnione z punktu widzenia NATO, jestem na to otwarta - przyznała liderka partii Annika Saarikko, obecna minister finansów.
Koalicja Narodowa oraz partia Centrum, jako jedyne wyszły z inicjatywą (wpisując ją do programu partii) stworzenia centrum czy też ośrodka eksperckiego NATO, ukierunkowanego na Arktykę. "Koalicja" opowiada się przy tym także za regionalną jednostką dowództwa NATO.
Ośrodek NATO ukierunkowany na Arktykę mógłby być "odpowiedni" dla Finlandii także według liderki Chrześcijańskich Demokratów (KD), Sari Essayah, choć większość kandydatów z ramienia jej partii sprzeciwia się lokalizacji baz natowskich.
Finlandia należy do krajów, których część terytorium znajduje się za kołem podbiegunowym i razem z pozostałymi państwami nordyckimi, a także Kanadą, USA i Rosją, jest członkiem Rady Arktycznej.
Prezydent Sauli Niinisto już kilka lat temu, gdy Finlandia w latach 2017-2019 przewodniczyła Radzie, ostrzegał przed możliwym "konfliktem mocarstw" w regionie.
Obszar Arktyki nie jest odporny na napięcia. Niestety nie można już wykluczyć konfliktu polityki siły - mówił wówczas Niinisto, wywodzący się z Koalicji Narodowej. Obszar Arktyki leży w kręgu zainteresowań światowych mocarstw ze względu na nowe możliwości wydobycia surowców naturalnych, jakie pojawiły się w związku z topnieniem lodu arktycznego.
Fiński rząd przedstawiając akt przystąpienia do NATO (jednomyślnie zaakceptowany przez parlament) nie postawił formalnie żadnych warunków wstępnych odnośnie rozmieszczenia baz czy oddziałów natowskich, jak i też broni jądrowej na terenie kraju. Miało to - jak argumentowano - wpłynąć na przyspieszenie negocjacji członkowskich, a jak mówił szef MON Antti Kaikkonen z partii Centrum tuż przed ratyfikacją aktu przystąpienia do NATO: "W Finlandii nikt broni jądrowej nie pragnie, ani też nikt jej tu nam nie narzuca".
Jasnego stanowiska w kwestii baz czy sprowadzenie oddziałów NATO do kraju nie mają kandydaci SDP - głównej partii rządowej, jej koalicjanta "Zielonych", czy też narodowo-konserwatywnej partii "Finowie" (PS) - głównej partii opozycyjnej. Argumentują, że dyskusję na temat roli czy przyszłości kraju w NATO można zacząć prowadzić dopiero po przypieczętowaniu członkostwa.
Na cztery tygodnie przed wyborami różnice między trzema najpopularniejszymi partiami - KOK, SDP, PS są minimalne: rzędu paru pkt. procentowych.