Kiedy Emmanuel Macron w kolejnym wywiadzie deklaruje, że Francja może wysłać na Ukrainę swoich żołnierzy, Paryż po cichu wysyła swojego przedstawiciela na inaugurację kolejnej kadencji Władimira Putina. Wbrew ogólnoeuropejskim apelom i zasadom dobrego smaku.

REKLAMA

Wydawało się, że większość krajów Unii Europejskiej będzie gotowa do zbojkotowania ceremonii zaprzysiężenia Władimira Putina na kolejną, sześcioletnią kadencję. Niemcy zadeklarowały, że ich przedstawiciel nie pojawi się w Moskwie 7 maja. Specjalny apel w tej sprawie wystosowały władze w Kijowie.

"Ukraina nie widzi podstaw prawnych do uznania Władimira Putina za demokratycznie wybranego i prawowitego prezydenta Federacji Rosyjskiej" - stwierdził w oświadczeniu ukraiński MSZ, dodając, że wtorkowa ceremonia zaprzysiężenia ma na celu stworzenie "iluzji legalności niemal dożywotniego sprawowania władzy przez osobę, która zmieniła Federację Rosyjską w państwo agresywne, rządzone przez dyktaturę".

Według agencji Interfax wysoki rangą urzędnik Kremla powiedział, że zaproszono szefów wszystkich zagranicznych misji dyplomatycznych w Moskwie na inaugurację prezydentury Putina.

Jak informuje z kolei Reuters, powołując się na źródła w dyplomacji europejskiej, 20 państw członkowskich UE zbojkotuje to wydarzenie. Oczekuje się, że siedem pozostałych wyśle swoich przedstawicieli.

Na inauguracji nie pojawią się najprawdopodobniej również reprezentanci Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Ku sporemu zaskoczeniu na ceremonii będzie jednak obecny ambasador Francji w Rosji - donosi agencja Reutera.

Stanowisko Francji? Niejednoznaczne

Francja wcześniej potępiła kontekst represji, w jakich odbyły się wybory w Rosji, pozbawienie wyborców realnego wyboru, a także organizację wyborów na terytoriach ukraińskich okupowanych przez Rosję, co Paryż uważa za naruszenie prawa międzynarodowego.

Jeszcze w zeszłym tygodniu prezydent Emmanuel Macron nie wykluczył wysłania wojsk na Ukrainę, mówiąc, że w przypadku przedarcia się Rosji przez linię frontu ukraińskiego zasadne byłoby rozważenie takiej możliwości, gdyby Kijów zwrócił się o wsparcie.

Władimir Putin odniósł miażdżące zwycięstwo w marcowych wyborach prezydenckich, zaledwie kilka tygodni po śmierci w więzieniu swojego największego przeciwnika Aleksieja Nawalnego. Rządy zachodnie potępiły reelekcję jako niesprawiedliwą i niedemokratyczną.