Rosja igra z międzynarodowym porządkiem prawnym - tak polski ambasador w Moskwie Krzysztof Krajewski komentuje rosyjskie plany weryfikacji granicy morskiej na Bałtyku. Przez kilkadziesiąt godzin na rządowych portalach zamieszczony był projekt ministerstwa obrony regulujący poszerzenie rosyjskich granic. Po południu zniknął z sieci. Według ambasadora Krajewskiego w ten sposób Rosja testuje reakcje świata. Zdaniem polskiego dyplomaty to była próba destabilizacji naszej części Europy, próba zasiania podziałów. Krajewski w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą mówił, że obecnie w Rosji obserwujemy powrót najczarniejszych lat stalinizmu. Propaganda całodobowo gloryfikuje stalinizm i ZSRR, wypierając z pamięci całe zło dokonywane za czasów Związku Sowieckiego, ale także w ostatnich latach. Za tym idą bardzo silne represje. Jak dodał polski ambasador, tłamszone są jakiekolwiek przejawy samodzielnego myślenia.

REKLAMA

Rozmowa Krzysztofa Zasady z Krzysztofem Krajewskim:

Krzysztof Zasada, RMF FM: Ministerstwo obrony Rosji zaproponowało rewizję granic rosyjskich wód terytorialnych na Morzu Bałtyckim. O co z tym chodzi?

Krzysztof Krajewski, ambasador RP w Rosji: To jest kolejna próba grania z porządkiem prawnym. Rosja niestety prawo międzynarodowe ma za nic, co pokazało rozpoczęcie wojny na Ukrainie. To jest próba destabilizacji, próba podziału, próba budowania swojej pozycji wewnątrz kraju, który rzekomo broni interesów Rosji. To się wpisuje w całą politykę Rosji, która chce pokazać, zwłaszcza do wewnątrz, jak dba o interesy Federacji Rosyjskiej, jak Federacja Rosyjska jest krzywdzona poprzez niewłaściwy podział delimitacji granicy na Morzu Bałtyckim. To ma pokazać siłę tych, którzy podejmują decyzje i ich przekonanie o słuszności tych działań. Ma to na celu pewnego rodzaju podziały, również oczekiwanie na podziały w Unii Europejskiej czy w NATO. To jest próba wystawiania naszej cierpliwości i naszych granic tolerancji. To jest szukanie tematów zastępczych wobec tych problemów, z którymi Rosja się boryka, bo Rosja - mimo że ma partnerów w innych regionach świata - staje się państwem izolowanym, gdzie furażerka, czerwona chusta stanie się elementem wewnętrznej polityki tego państwa - bez kontaktu ze światem, a Rosjanie tęsknią za tym światem. Jak pan zapytałby tych, którzy chodzą po ulicach tego miasta, czy napiliby się kawy w Zakopanem, które jeszcze kilka, kilkanaście lat temu było popularnym kierunkiem wizyt turystycznych, czy przy Piazza Navona w Rzymie, to oni za tym tęsknią. Nie pojadą, bo nie mogą. W związku z tym odwraca się uwagę. Nie ma nic lepszego, jak w polityce wewnętrznej pokazywać, że wróg zewnętrzny czyha, aby nam zagrozić.

Czy to jest realne, czy to jest tylko taki gest, element wywierania nacisku?

W 2022 roku, kiedy Duma przyjęła projekt rezolucji o uznanie niepodległości Ługańskiej i Donieckiej Republiki, wydawało mi się, że to jest próba pewnej gry. Kilka dni później okazało się, że to jest brutalna rzeczywistość przygotowania do agresji. To jest próba testowania naszej cierpliwości, sprawdzenia naszej reakcji. Mam na myśli państwa położone nad Bałtykiem. I testowania solidarności, również europejskiej, z perspektywy Lizbony, Madrytu czy Kopenhagi - na przykład. Tu można się spodziewać różnego rodzaju działań. Rosja dzisiaj ten konflikt, tę wojnę na Ukrainie przedstawia społeczeństwu nie jako wojnę na Ukrainie, a wojnę Zachodu z Federacją Rosyjską.

Rosyjska maszyna propagandowa w akcji

Panie ambasadorze, jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o to, co Rosja zmienia w swoim podejściu do historii i przeszłości? Co pan obserwuje?

Ja myślę, że to jest absolutnie konsekwentna realizacja polityki pisania historii na nowo, wypierania z pamięci Rosjan tego, co jest oczywiste, czyli wszelkiego zła popełnionego przez stalinizm i przez Związek Radziecki. Jest próba gloryfikacji Związku Radzieckiego i stalinizmu, próba pokazywania Rosjanom od początku edukacji w szkole podstawowej, że Związek Radziecki był krajem wielkim, szanowanym, dumnym i przyniósł rozwój nie tylko Związkowi Radzieckiemu, ale w konsekwencji Rosji. Wypiera się z pamięci te wszystkie błędy, te wszystkie morderstwa, te wszystkie zbrodnie, te dramaty. One znikają, one są przykrywane, zamiatane pod dywan. Każde zło znika. I to dotyczy również teraźniejszości. Zamach terrorystyczny pod Moskwą, gdzie przez 10 dni opłakiwano ofiary tego okrutnego i potępionego przez świat zamachu terrorystycznego - zniknęły wszystkie ślady. Ten kraj ma być krajem sukcesu, powodzenia, pomimo prowadzonej okrutnej wojny na Ukrainie. I dominuje wpajanie społeczeństwu potrzeby pozyskiwania nowego terytorium. Ta tendencja jest umacniana i ta tendencja jest tłoczona przez środki masowego przekazu, przez pracującą 24 godziny na dobę propagandę. I niestety, co jest smutne, uczy się tego młode pokolenie, które będzie przecież przyszłością tego kraju i - miejmy nadzieję - przyszłością współpracy kiedyś z nami, z całym światem, z Europą. I to jest bardzo smutne. Furażerki, czerwone chusty, czerwone sztandary, hasła propagandowe z czasu Związku Sowieckiego zaczynają dominować, odgrywać coraz ważniejszą rolę.

Odnosi pan wrażenie, że tak jak gospodarka rosyjska w związku z wojną na Ukrainie przerzuciła się na tory wojenne, także propaganda się przerzuciła na te tory?

Tak, dlatego że oczekiwano sukcesu szybkiego na Ukrainie. On z wiadomych względów się nie udał. Wojna trwa ponad dwa lata, kosztuje ogromne pieniądze. W związku z tym propaganda sączy wszystko co może być tylko pozytywne i oczekuje, że społeczeństwo będzie tęskniło za tym, co dawał Związek Radziecki i ta rzekoma potęga Związku Radzieckiego. Jest to odbudowa nostalgii do przeszłości. Oczywiście w nowym opakowaniu, bo to sreberko jest lepsze, bardziej nowoczesne. Natomiast język jest językiem brutalności, agresji pozbawionej jakiejkolwiek delikatności. To jest przekaz brutalny, bardzo prymitywny i pokazujący żądzę władzy, odbudowy potęgi i non stop tłumaczenie słuszności podejmowanych przez obecne władze decyzji. Faszyzm, neofaszyzm, odradzanie się satanizmu wręcz, Europa, która gubi wszystkie wartości. Dochodzi do sytuacji absurdalnych, gdzie porównano konkurs Eurowizji do konkursu satanistycznego, zapominając o tym, że jeden z ich reprezentantów, taki emblematyczny, który się nazywa Kirkorow, na jednym z konkursów Eurowizji tańczył nad krzyżem. Mamy do czynienia ze światem paradoksów, niedopuszczaniem do siebie swoich błędów, eksponowaniem wszystkiego w sposób oszukańczy wręcz, przewrotny, kłamliwy i niestety w sposób bardzo sprytny, bo to trafia do tych ludzi, którzy są daleko od metropolii, jaką jest Moskwa czy Petersburg, do małych miast, wsi rozsianych po tym wielkim kraju, gdzie telewizor jest elementem, który pierze i przetrawia te informacje 24 godziny na dobę.

Jak pan tak na to patrzy, to jakie ma pan refleksje? Po co Rosjanie to robią? Po co władza używa propagandy w taki sposób?

Żeby chyba samych siebie przekonać, że postępują słusznie, choć wiedzą, że popełnili mnóstwo błędów, rozpoczynając dramatyczną wojnę na Ukrainie, a jednocześnie próbując zjednoczyć społeczeństwo wokół tej narracji słuszności walki z wymyślonym nazizmem, faszyzmem i mieć pod kontrolą ewentualne inne myślenie. Bo ono jest niedopuszczalne. Prawo jest tak restrykcyjne, prawo jest tak okrutne. Dzisiaj skazano 77-letniego obywatela na 14 lat więzienia za rzekomą dyskredytację armii. Co piątek ukazuje się lista osób, które są wpisywane na listę agentów zagranicznych. Są to naukowcy, są to literaci, ludzie kultury, ludzie sztuki, dziennikarze, którym zarzuca się działania czy też wypowiedzi przeciwko polityce władzy. Te restrykcje, które są stosowane, mają na celu przestraszyć społeczeństwo, aby nie próbowało dochodzić prawdy i myśleć inaczej. Przypomina nam to historię sprzed wielu, wielu, wielu, wielu lat. Późny stalinizm. Przypomina to również lata 30., bo do tego jeszcze trzeba dodać bardzo destrukcyjne i niemoralne działania zwierzchników Kościoła prawosławnego, którzy są elementem tej władzy wpajającej społeczeństwu słuszność prowadzonej przez siebie szkodliwej awantury wojennej.

Czy według pana może być to np. jeden z elementów przygotowania do mobilizacji w większej skali?

Wcześniej czy później kiedyś to nastąpi, bo ta mobilizacja generalnie funkcjonuje. Ona nie nazywa się mobilizacją. Na razie sięga się po te rezerwy, które są rozsiane po całym kraju w dalekich, odległych miejscowościach. Władze doskonale wiedzą, że wezwanie do wojska ubranej po europejsku młodzieży z miast, z ulic Petersburga i Moskwy i następnie powrót tych osób niestety jako ofiary tej wojny, może wywołać bunt i zamieszanie. Proszę zauważyć, że kiedy zbuntowały się kobiety Dagestanu przeciwko prowadzonej wojnie i zażądały powrotu swoich mężów, synów, natychmiast władze kremlowskie wyciszył te działania poprzez różnego rodzaju formy uspokajające. Wiedzą, że to jest zalążek pewnego buntu, a działania restrykcyjne, działania, które mają na celu likwidację jakiegokolwiek innego głosu, powodują, że w tej chwili w tym kraju nie ma liderów, nie ma żadnej opozycji, nie ma autorytetu. Młodzież nie ma na kim się wzorować. Polityka polegała i polega na wyniszczaniu wszystkich i wyrzucaniu z pamięci tych wszystkich, którzy mogliby być wzorem dla przyszłości tego narodu, czyli młodzieży. Jest to świadome działanie. Ja już nie chcę przytaczać sprawy Nawalnego, ale to jest najbardziej okrutny przykład działania tego systemu.

Jak pan sądzi, jak ta sytuacja, którą pan rysuje, wpływa na stosunki z Polską?

Ja bym nie dzielił tylko na stosunki z Polską. To są stosunki z Europą. Minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, pan Ławrow stwierdził kilka dni temu, że należy na całe pokolenie zapomnieć o partnerstwie z Unią Europejską. Jest to w tej chwili próba budowy sojuszy z innymi państwami spoza Europy, które wspierają Rosję poprzez skuteczną i bardzo aktywną politykę nieprawdy władz rosyjskich, które są przez dyplomację rosyjską promowane i również przez państwa, które - brutalnie rzecz nazywając - czerpią korzyści materialne z nakładanych sankcji. Dlatego że Rosja korzysta z dostaw różnego rodzaju dóbr, w tym dóbr konsumpcyjnych, z państw, które nie dołączyły się do sankcji, a które chętnie sprzedają swoje towary - czy to artykuły żywnościowe, czy rożnego rodzaju półprodukty, czy to jest różnego rodzaju technika. Więc Rosja buduje te swoje sojusze, nie oczekując od tych państw niczego. Proszę zauważyć, co się dzieje w Afryce Środkowej. Te państwa są sojusznikami Rosji, a Rosja nie stawia żadnych warunków, bo nie ma wartości, żadnych wartości, które by wymagała od tych państw, bo sama tych wartości nie ma.

Czy w ostatnim czasie były jakieś przejawy ataków przeciwko Polsce, które pan odczytał?

Non stop coś się dzieje, co jest atakiem przeciwko Polsce. Czy to się pojawia jakiś artykuł kwestionujący zbrodnię katyńską, to jest podpisywany przez quasi-specjalistów, profesorów, czy to są stale usuwane z cmentarzy miejsca, nagrobki. Tu chcę wyraźnie zauważyć, że Cerkiew prawosławna kompletnie nie reaguje, kiedy widzi, że nagrobki z symboliką religijną, z krzyżem, z wizerunkiem Matki Boskiej są usuwane i nie ma na to żadnej reakcji. To jest taki bolszewizm w najgorszym wydaniu, który jest stosowany przez władze, w szczególności regionalne. Czy pan może sobie wyobrazić usunięcie pomnika ofiar represji politycznej o wadze 7 ton z cmentarza pod Petersburgiem, gdzie ten pomnik został ustawiony przy aprobacie władz rosyjskich? Ile trzeba mieć złości, zawiści, aby dotknąć cmentarza i usunąć taki pomnik, taki nagrobek?