Załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie mogła wkrótce pozbywać się śmieci w kontrowersyjny, ale najprostszy możliwy sposób - wyrzucając je za okno. NASA rozważa zmianę dotychczasowej polityki, zakazującej wyrzucania ze stacji jakichkolwiek odpadków. Twierdzi, że nie zagrozi to ani samej stacji, ani innym satelitom i statkom kosmicznym.
Wstrzymanie lotów wahadłowców po katastrofie Columbii doprowadziło do nagromadzenia się na stacji nadmiernej ilości śmieci. Trzeba także pozbyć się niepotrzebnej już aparatury. Zdaniem ekspertów, jeśli zawadzające na stacji obiekty będą wyrzucane z tylnego modułu, przeciwnie do ruchu stacji po orbicie, dość szybko spłoną w atmosferze i nikomu nie zagrożą.
Amerykanie muszą się jeszcze porozumieć w tej sprawie z innymi partnerami budowy ISS, Rosją, Kanadą, Japonią i Europejską Agencja Kosmiczną. Jeśli wszyscy się zgodzą, w pierwszej kolejności za burtę stacji wyrzucono by ładunki zbyt niebezpieczne, by zwozić je na Ziemię na pokładzie promów kosmicznych, a także zbyt kłopotliwe do załadowania na ich pokład. Nowe procedury będą prawdopodobnie niełatwe do przyjęcia także przez samych astronautów, których szkolono tak, by niczego po sobie w otwartej przestrzeni kosmicznej nie zostawiali.
22 listopada podczas spaceru kosmicznego rosyjski kosmonauta Michaił Tjurin umieści na orbicie piłeczkę golfową, jej uderzenie będzie filmowane jako reklamówka jednej z firm produkujących sprzęt golfowy.