Dobiega końca trzydniowa wizyta króla Karola III i jego żony królowej Camilli we Francji, pierwsza państwowa dla brytyjskiego monarchy po przejęciu przez niego tronu po śmierci matki, królowej Elżbiety II. Po dwóch dniach w Paryżu, dziś królewska para udała się do Bordeaux.

REKLAMA

Kiedy republika podaje rękę monarchii, odwracają się z podziwem głowy. Kiedyś w takiej sytuacji spadały na gilotynie. Ale mamy przecież XXI wiek. Oba systemy nauczyły się udawać, że żyją w symbiozie i dzieli je tylko kanał La Manche.

Wizyta królewskiej pary w Paryżu obserwowana jest bacznie w Londynie, choć bez nadmiernej ekscytacji. Było powitanie pod Łukiem Triumfalnym i bankiet na cześć królewskiej pary. Karol po raz pierwszy przemówił we francuskim senacie, częściowo nawet po francusku.

Pierwsze damy - republikańska i koronowana – zagrały ze sobą w ping-ponga, a król z prezydentem zasadzili drzewko przyjaźni. Wszystko to - zdaniem brytyjskich mediów - jest symboliczne. Łagodzi obyczaje, ale czy ma wymierny wpływ na wzajemne relacje obu krajów, które od lat pozostają chłodne? To pytanie raczej retoryczne.

Konstytucyjne ograniczenia

Król nie jest politykiem, nie może wypowiadać się na temat brexitu czy pontonów z emigrantami, które codziennie wypływają z francuskich plaż i docierają na Wyspy Brytyjskie. Może co najwyżej wspomnieć o konieczności ochrony środowiska i bić na alarm z powodu zmian klimatycznych. To ważne, ale i bezpieczne dla niego tematy.

Bankiet jaki prezydent Macron wystawił na cześć królewskiej pary w Wersalu – a gdzieżby indziej - komentowany był w raczej osobliwy, by nie powiedzieć rock’and’rollowy sposób.

Nic dziwnego, jeśli jednym z zaproszonych gości był Mick Jagger. Wcześniej Karol ze względów etycznych zalecił, by nie serwowano podczas przyjęcia pasztetu foie-gras, z uwagi na sposób jego produkcji i niesezonowe warzywa, które wymagają transportu z odległych zakątków świata – a to niszczy środowisko.

Jak ustaliły brytyjskie media takie przysmaki wciąż serwowane są na Wyspach w królewskich rezydencjach. Hipokryzja czy przeoczenie?

Scheda po matce

Karol i Camilla są już w dojrzałym, by nie powiedzieć podeszłym wieku. Każda taka podróż będzie dla nich wysiłkiem. Nawet te najbardziej lojalne media nie przestają porównywać króla do zmarłej w ubiegłym roku królowej Elżbiety, która była dla Brytyjczyków latarnią morską, macierzystym portem i moralną ikoną.

Królowa zasiadła na tronie w wieku 25 lat i panowała ponad 70, przez większość swojego życia była dla swoich poddanych tajemnicą. Karol jest wartością znaną. To otwarta księga zapisana maczkiem i nie są to rozdziały tonące wyłącznie w komplementach.

Choć w obecnych burzliwych czasach monarchia konstytucyjna może w określonych przypadkach być dodatkowym zabezpieczeniem przed nadużyciami demokracji, Karol zawsze będzie tylko cieniem swojej matki. Nie zdoła nawiązać głębokiej relacji z poddanymi – nie zdąży. Ma 74 lata. Sugeruje to jego kontrowersyjny życiorys i zwykła życiowa matematyka.