Nowa odsłona konfliktu pomiędzy Azerbejdżanem a Armenią nie cichnie. Azerski prezydent Ilham Alijew poinformował, że jego kraj nie uzna integralności terytorialnej Armenii, jeśli nie zgodzi się ona na układ pokojowy na warunkach przedstawionych przez Baku.
Armenia musi oficjalnie uznać integralność terytorialną Azerbejdżanu, jak również fakt, że nie ma żadnych roszczeń terytorialnych wobec Azerbejdżanu i nie będzie ich miała w przyszłości", bo w przeciwnym razie "nie uznamy integralności terytorialnej Armenii i ogłosimy to oficjalnie - powiedział Alijew, którego cytuje Reuters, powołując się na agencję Interfax.
W 2020 roku w wojnie pomiędzy obu krajami zginęło co najmniej 6,5 tys. osób. Była to najnowsza odsłona konfliktu tlącego się od czasów Związku Radzieckiego.
Walki ustały po interwencji Rosji, która wysłała wojska do spornego Górskiego Karabachu - regionu leżącego w granicach Azerbejdżanu, w którym przed wybuchem walk mieszkało około 150 tys. Ormian.
Ze starć w 2020 roku zwycięsko wyszedł Azerbejdżan, który odzyskał terytorium utracone w latach 1991-1994. Daje mu to silną pozycję negocjacyjną, ale niektóre kwestie pozostają nierozwiązane, w tym wytyczenie granicy - pisze agencja Reutera.
Na początku kwietnia biuro premiera Armenii Nikola Paszyniana ogłosiło, że obie strony zgodziły się na rozmowy pokojowe w sprawie sporu o Górski Karabach.
Po rozmowach Paszyniana z Alijewem w Brukseli informowano również, że przed końcem kwietnia powołana zostanie dwustronna komisja do wytyczenia wspólnej granicy.