Rosyjskie wojska obsadziły cała granicę pomiędzy Osetią Południową a Gruzją. Pojawiły się także w galijskim rejonie Abchazji. Przeciwko działaniom Kremla protestuje nie tylko Gruzja, ale i państwa NATO. Niepodległości oderwanych od Gruzji prowincji poza Rosją i Nikaraguą nie uznaje żadne państwo.
Działania Rosjan można odczytać jako akt wyprzedzający natowskie manewry w Gruzji, które rozpoczną się 6 maja. Ćwiczenia NATO wyjątkowo zdenerwowały Moskwę. Prezydent Dmitrij Miedwiediew stwierdził, że przejęcie granicy wymierzone jest przeciwko prowokacjom, a natowskie manewry są właśnie jawną prowokacją.
Pojawienie się rosyjskich wojsk na granicy z Gruzją to równocześnie kolejny dowód, że Rosja – lekceważąc międzynarodową opinię - po prostu przyłączyła zbuntowane gruzińskie do swego terytorium. Liczebności rosyjskich pograniczników nie ujawniono, ale padły zapowiedzi wykorzystywania do kontroli granic kamer i samolotów bezzałogowych.