Komisja Europejska poinformowała w poniedziałek, że otrzymała odpowiedzi na wysłane przed miesiącem uzupełniające rekomendacje w procedurze praworządności od Polski - podały służby prasowe KE. Komisja zapowiedziała, że będzie teraz z uwagą analizować pismo z Warszawy. Polska nie zgadza się z zarzutami Komisji Europejskiej dotyczącymi reformy sądownictwa i tłumaczy konieczność wprowadzenia zmian - informuje dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.
Wydane 26 lipca rekomendacje dotyczą czterech uchwalonych ustaw, które - zdaniem KE - mogą zwiększyć systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce. Chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym i ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, które zostały zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, oraz o już obowiązujące prawo o ustroju sądów powszechnych i ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa.
"Reforma sądownictwa podjęta przez Rząd RP jest odpowiedzią na narastające od lat, palące społeczne oczekiwania w tym zakresie. Głęboka nieufność Polaków wobec wymiaru sprawiedliwości jest sytuacją niebezpieczną i bez precedensu w rozwiniętych demokratycznych krajach" - czytamy w dokumencie, do którego dotarła Katarzyna Szymańska-Borginon.
Polskie władze zaznaczają, że wiele kwestii podnoszonych przez KE wciąż budzi wątpliwości, mimo wysłanych przez szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego próśb o wyjaśnienia. "Mimo odpowiedzi przekazanych przez Komisję Europejską, w ocenie Rządu RP, wiele kwestii podniesionych przez stronę polską nadal budzi wątpliwości" - zaznaczono.
Rząd powołuje się między innymi na sondaże CBOS z marca 2017 roku których wynika, że ponad połowa badanych (51 proc.) negatywnie ocenia funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Polskie władze przytaczają przykłady z innych krajów UE, które stosują podobne do proponowanych przez rząd rozwiązania w sądownictwie.
Rząd podtrzymuje swoje stanowisko w kwestii procedury praworządności wprowadzonej przez Komisję Europejską wobec Polski. Polskie władze twierdzą, że KE nie kompetencji traktatowych w tej kwestii. "Wątpliwości dotyczące tej procedury pogłębiła dokonana przez Rząd RP analiza trzeciego Zalecenia Komisji w sprawie praworządności w Polsce z 26 lipca 2017 r." - dodano.
Zastrzeżenia strony polskiej dotyczą m.in. traktatowej zasady przyznania, która reguluje kompetencje instytucji Unii Europejskiej. Zgodnie z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej kompetencjami w zakresie stwierdzenia ryzyka poważnego naruszenia bądź poważnego i stałego naruszenia zasady praworządności dysponują Rada i Rada Europejska, a nie Komisja Europejska".
Według rządu Komisja wykracza poza ramy nakreślone w Komunikacie z 11 marca 2014 r, które umożliwiają Brukseli prowadzenie tej procedury. Główny zarzut dotyczy jednak oceniania przez Brukselę aktów prawnych w trakcie toczącego się procesu legislacyjnego. Chodzi o to, że KE wydała zalecenia także wobec ustaw, które zostały zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę (o KRS i SN).
Tak więc "zgodnie z polskim prawem ustawy te nie stały się powszechnie obowiązującym prawem". W dokumencie polskie władze przypominają, że prezydent Duda zapowiedział złożenie własnych projektów ustaw, które będą poddane szerokim konsultacjom.
"Komisja Europejska, odnosząc się do projektów ustaw na etapie trwającego procesu legislacyjnego, nie tylko wykracza poza swoje kompetencje, lecz także wywołuje uzasadnione wątpliwości dotyczące właściwego adresata jej uwag: czy są to Sejm i Senat, Rząd RP, czy Prezydent" - podkreślono. Polskie władze wytykają także błędy w niektórych stwierdzeniach KE, która myli między innymi daty.
Rząd uważa, że KE niewłaściwie zinterpretowała posiedzenie Rady do spraw ogólnych w Brukseli 16 maja 2017 r podczas którego kraje UE po raz pierwszy dyskutowały nt. praworządności w Polsce. "W szczególności uważa za nieuprawnione stwierdzenie o ogromnej większość państw członkowskich popierających działania Komisji Europejskiej w stosunku do Polski. Stanowiska państw są zróżnicowane i nie są na tyle jednoznaczne, by dawały podstawy do stawiania tak daleko idącej tezy."
Działania legislacyjne, których celem jest reforma systemu sprawiedliwości, są zgodne ze standardami europejskimi i odpowiadają narastającym od lat oczekiwaniom społecznym w tym zakresie - powiedział PAP szef MSZ Witold Waszczykowski. Dlatego - jak dodał - bezpodstawnie budzą wątpliwości KE.
Liczę na, to że Komisja Europejska zaprzestanie przesyłać nam zalecenia, krytykować i wytykać - komentuje odpowiedź polskiego MSZ do KE minister Witold Waszczykowski. Szef resortu określił również swoje oczekiwania wobec wiceprzewodniczącego Komisji Fransa Timmermansa. Przestanie występować pan Timmermans na konferencjach prasowych, przestanie mówić, że monitoring Polski to jest jego misja personalna, przestanie przyjeżdżać do Polski na manifestacje polityczne - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Michalskim. Dodał także, że nie przyjmie zaproszenia do Brukseli na rozmowy. To jest rozmowa techniczna o zmianach legislacyjnych w systemie prawnym w Polsce i tutaj nie ma o czym dialogować i dyskutować - ocenił minister Waszczykowski. Podkreślił, że polski rząd odpowiada merytorycznie, szczegółowo udzielając wszystkich odpowiedzi.
W wydanym po południu oświadczeniu MSZ poinformowało, że analiza ostatniego zalecenia Komisji "skłoniła stronę polską do podtrzymania zastrzeżeń dotyczących procedury praworządności Unii Europejskiej wprowadzonej przez Komisję w Komunikacie z dnia 11 marca 2014 roku".
Zaznaczono, że "w sprzeczności" z dokumentem na podstawie którego uruchomiono wobec Polski procedurę praworządności jest "poddawanie ocenie aktów prawnych w trakcie toczącego się procesu legislacyjnego". Resort dyplomacji zaznaczył, że dotyczy to dwóch z analizowanych przez Komisję ustaw - noweli o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o Sądzie Najwyższym - które "nie są powszechnie obowiązującym prawem".
Strona polska wyraża nadzieję, że przedstawione w odpowiedzi na Zalecenie wyczerpujące wyjaśnienia zostaną wnikliwie przeanalizowane przez Komisję i przyczynią się do usunięcia wszelkich wątpliwości - oświadczyło ministerstwo.
(ph)