"Myślę, że wydarzenia na lotnisku w Brukseli doprowadzą do globalnego zrewidowania systemów zabezpieczenia. Te zamachy to była tylko kwestia czasu" - ocenia komentator BBC Simon Coulder, który specjalizuje się w zagadnieniach transportu i komunikacji. Według najnowszych doniesień belgijskiego nadawcy publicznego VRT, w eksplozjach na lotnisku Zaventem zginęło 11 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Ludzie, którzy często latają wiedzą, że po przejściu kontroli bagaże są sterylne i zaczyna się strefa bezpieczeństwa, ale przed kontrolą dostęp do terminali odlotów jest nieograniczony. Wprawdzie patrolują je uzbrojeni policjanci, ale każdy może tam wejść - mówił Coulder.
Myślę, że wydarzenia na lotnisku w Brukseli doprowadzą do globalnego zrewidowania systemów zabezpieczenia. Na pewno dojdzie do tego w Europie i to bardzo szybko. Jestem przekonany, że podróżując - już w najbliższym czasie - będziemy poddawani kontroli zanim wejdziemy na teren lotniska. Wzorem może być lotnisko w Tel Awiwe, gdzie z uwagi na napiętą sytuacje w regionie od dawna obowiązują takie procedury - dodaje ekspert BBC.
Inny brytyjski komentator Richard Lister analizuje olbrzymie wyzwanie logistyczne przed jakimi stanęły władze belgijskie. Nie wiadomo, czy niebezpieczeństwo kolejnych wybuchów nadal istnieje. Samoloty, które leciały do Brukseli, muszą wylądować gdzie indziej. Trzeba też zadbać o te, które miały wystartować. Służby belgijskie muszą zaopiekować się ludźmi, również tymi którzy jechali na lotnisko i utknęli. To są gigantyczne problemy - komentuje.
(MRod)