Podczas środowych zamieszek w Belfaście uprowadzono, a następnie spalono autobus miejski - poinformowała północnoirlandzka policja. Ich uczestnicy zaatakowali też funkcjonariuszy i poturbowali relacjonującego protesty reportera dziennika "Belfast Telegraph".
Z komunikatu policji, ani relacji przekazywanych przez media nie wynika, by w trakcie uprowadzenia autobusu byli w nim pasażerowie. Nie ma też informacji, by ktokolwiek odniósł obrażenia, tym niemniej jest to najpoważniejszy incydent do jakiego doszło w czasie trwającej od kilku dni fali zamieszek w Irlandii Północnej.
Na zamieszczonych zdjęciach i nagraniach wideo widać kłęby dymu unoszące się z obrzuconego butelkami z benzyną autobusu, a następnie całkowicie zwęglony wrak.
UK PM urges calm as Belfast protesters hijack bus, attack police https://t.co/91ouLWohKl pic.twitter.com/AnBzyQPZt4
ReutersApril 7, 2021
Do zdarzenia doszło w zachodniej części Belfastu, w cieszącej się nienajlepszą sławą lojalistycznej dzielnicy Shankill, ok. 18 miejscowego czasu.
Wcześniej uczestnicy zamieszek obrzucali kamieniami i butelkami z benzyną funkcjonariuszy policji, a także podpalali na ulicach opony i kosze na śmieci. Jak poinformował fotoreporter "Belfast Telegraph" Kevin Scott, w trakcie pracy został zaatakowany od tyłu przez dwóch mężczyzn, którzy go poturbowali i uszkodzili jego aparat fotograficzny.
More footage of the bus attacked by loyalist rioters tonight in Lanark Way, west Belfast as serious disorder continues. pic.twitter.com/w4jZGU39nT
trishdevlinApril 7, 2021
Policja wezwała do unikania okolic, w których trwają zamieszki i poinformowała o zamknięciu bram w płotach oddzielających dzielnice protestanckie od katolickich.
To nie jest protest. To jest wandalizm i próba zabójstwa. Te działania nie reprezentują ani unionizmu, ani lojalizmu. Są one zawstydzające dla Irlandii Północnej i służą jedynie odwróceniu uwagi od prawdziwych sprawców łamania prawa z Sinn Fein. Moje myśli są z kierowcą autobusu- oświadczyła szefowa północnoirlandzkiego rządu Arlene Foster
Foster swoją wypowiedzią nawiązała do bezpośredniej przyczyny trwających od kilku dni zamieszek.
Jest nią zeszłotygodniowa decyzja północnoirlandzkiej prokuratury, by nie postawić nikomu zarzutów w związku z pogrzebem wysokiego rangą bojownika Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), w którym - mimo restrykcji przeciwepidemicznych - uczestniczyło ok. 2000 osób, w tym 24 polityków Sinn Fein.
Decyzja ta spotęgowała napięcie wśród północnoirlandzkich unionistów i lojalistów, czyli zwolenników utrzymania prowincji w składzie Zjednoczonego Królestwa.
Od kilkunastu tygodni coraz głośniej wyrażają oni niezadowolenie z protokołu w sprawie Irlandii Północnej, który jest częścią umowy o brexicie i który faktycznie stworzył granicę celną między nią a pozostałą częścią Zjednoczonego Królestwa.
Zaniepokojenie sytuacją w Irlandii Północnej wyraził w środę wieczorem brytyjski premier Boris Johnson. Jestem głęboko zaniepokojony scenami przemocy w Irlandii Północnej, zwłaszcza atakami na PSNI (policję północnoirlandzką - PAP), która chroni ludzi i przedsiębiorstwa, atakiem na kierowcę autobusu i napaścią na dziennikarza. Drogą do rozwiązywania różnic jest dialog, a nie przemoc czy przestępczość - napisał na Twitterze.
Jak podała we wtorek policja, od początku zeszłego tygodnia w zamieszkach obrażenia odniosło 41 funkcjonariuszy. Ostrzegła ona, że grupy przestępcze odpowiedzialne za podsycanie zamieszek wciągają w nie nawet kilkunastoletnie dzieci. Wśród 10 aresztowanych do tej pory osób byli 13- i 14-latek.